Zdjęcie z wrześniowego wypadu do Norwegii za 2 zł...:P hehe
Koszt niewielki, a wypad meega udany, co sie nałaziłam to mooje, na Werdens Ende ( koniec świata) o mało nie wpadłam do lodowatego Bałtyku, wspomnienia przednie:))
Zycie się jakoś kula, na zajęciach powoli bo powoli ale wszystko ogarniam, brnąc uparcie do celu, nie ma lekko, ale w końcu nikt nie mówił, że będzie łatwo...
Tak sobie ostatnio pomyślałam, że może fajnie byłoby znowu zacząc obracać się w jeździeckich klimatach, puki co złożyłam podanie o prace jako wolontariusz na Cavaliadzie ( międzynarodowa impreza jeździecka organizowana w Poznaniu) , także trzymajcie kciuki:)
Potem może jakaś jazda.. jedna, dwie, a może w miare regularnie, zobaczymy... Na wakacje pomyślę o pracy jako wychowawca... może w Masterze?? Takie o marzenia sciętej głowy, której tęskno do koni...:)
Puki co zostaje mi oglądanie starych fotek i próba przypomnienia sobie jak euforyczne przeżycia były moim udziałem, no i nie powiem, żebym nie jarała się Waszymi "końskimi" fotkami:))
Pozdrawiam wszystkich cieplutklo ze smętnego, ponurego i ziejącego melancholią jesiennego Poznania...:)
Miłego poniedziałku;P:P ( tak tak wiem ze "miły" i "poniedziałek" to antagonizmy, ale może obalajmy stereotypy??)