Zdjęcie zrobione na meczu, gdzie byliśmy razem z Twoim ówczesnym chłopakiem. Tak 4fun, w końcu choć to były derby, to mało prestiżowe - w Młodej Ekstraklasie, wygrane przez Lechie 1:0, dnia 6.Września 2009 roku. Nie miałaś wtedy jeszcze 18-tki. Dziś, obchodziłabyś swoje dwudzieste urodziny. Do ostatnich swoich dni byłaś wierną czytelniczką tego bloga. Często ze sobą pisaliśmy wtedy... Miałaś tyle planów, rozsądnych i dojrzałych. I wielką motywację o krok. Coś Ci wówczas obiecałem i nie zdążyłem dotrzymać obietnicy. Wiele Ci zawdzięczam, wiesz...? Miałaś ogromny wpływ na losy w moim życiu i zdałem sobie z tego sprawę dopiero, gdy Ciebie zabrakło.
Będę o Tobie pamiętał.
Od prawie trzech tygodni próbuję coś konkretnego napisać. Nie mogę. Autentycznie kurwa nie mogę. Zdania mi się nie chcą składać w wielokrotne i błyskotliwe. Nic nie warte wyrazy ze mnie wyciekają i jak każde inne przeciekają dalej - ludziom przez palce. Za każdym razem setki wyświetleń nielogicznie gryzą się z dosłownie kilkoma opiniami. Mi w tym momencie, podobnie jak czytelnikom - brak słów na bierzący temat...
Przecież mam trochę wspomnień i zdjęć... i w końcu się przełamię, ale niech obecna teraźniejszość pierw przeminie i przywita mnie nowa. Chciałem coś kurwa napisać, innego, takiego dla kontrastu moich narzekań... Ale nie! kurwa nie! Nie dano mi się nawet przyzwyczaić i stopniowo rozpędzić z moim pozytywnym nastawieniem - już trzeba coś spierdolić. Najprawdopodobniej patologicznie strute za młodu mięso nie wytrzyma bez uderzenia kijkiem, po ugryzieniu marchewki.