Many times I've been a traveller
I looked for something new
In days of old
When nights were cold
I wandered without you
(...)
I can hear the sound
Of a windmill goin' 'round
I guess I'll always be
A soldier of fortune
Więc:
Poniedziałek? Nic ciekawego, Znowu do budy. Solara kartkówkę przełożyła, a Wodzu kartkóweczkę zrobił! No i Radola nie było i 3 lekcje mniej. W końcu zrobił coś mądrego.
Wtorek - duuuża duuupa. Hablababla postawiła mi buta. Za nic... bo się pieprzonego wierszyku nie nauczyłem (mat-fizy wiedzą, o który chodzi :/
Środa - znowu dupnie. 2 - za poprawę sprawdzianu z bio, którego nie pisałem (za niepisanie dostałem pałę... i gdzie ta sprawiedliwość?! No i zakończenie ligi strzeleckiej.
Czwartek - no i w końcu jest zajebiście. Dokonałem cudu! 4 z niemca za odpowiedź, jest dobrze Po małej przerwie znowu na treningi zacząłem chodzić. Poza tym nudy. No i Remas wnerwił, bo mieliśmy jechać z nim w sobotę do Pozka, a tak to dupa
No i TO meeeeeeega Purple'owie byli genialni, "Soldier of fortune"
A no i zdjęcie, październikowo '09. Strzelanczeka w Pyzdrach. Fot. Rafał Gonerka.