powrót do rzeczywistości, do codziennej szarości zapijanej kawą, zagłuszonej muzyką.
i tak przez rok, bo urlopu już nie ma, jakie to dobijająco dorosłe.
potrzebuję tych wyczekanych chwil wolności, a tegoroczne szlag trafił. on zdeptał.
czuję coś na chory kształt ataku mentalnej klaustrofobii.
ale za rok znowu ucieknę i tym razem nie dam nikomu tego spierdolić. nie dam się. o.
kurwa, rok.
... i chyba jestem za stara na woodstock.