Patrzę na Ciebie i próbuję odegnać wzrokiem,
Mija już kolejny dzień, miesiąc rok za rokiem,
Schną gałęzie na drzewach winne naszej samotności
Usycha w nas wszystko aż do szpiku kości.
Chodź, pójdźmy razem, nic nie mówmy tylko patrzmy
Bo tylko nasze oczy doprowadzą nas do prawdy
Co się stało z marzeniami, których tutaj nie ma?
Po co walczyć o tą przyjaźń przeplataną samotnością
Po co iść w górę skoro i tak nie dotkniemy Nieba
Przecież stoimy wciąż co dnia tylko nad przepaścią.
Pochowajmy resztkę wspomnień na cmentarzu zwanym końcem
Aby nie zostało już nic nad czym można płakać
Niech życie osobne odtąd będzie naszym Ojcem
I słuchajmy go, bo on od dzisiaj nami włada.
Ucieknijmy stąd - tak myślę, myśli często gubię
Przeplatane codzień w głowie barwą Twoich oczu
Wiesz, że za egoizm bardzo siebie lubię
Tęsknij za mną, chcę byś mocno dziś to poczuł.