Chodź na spacer, wzdłóż Wisły, by wrażeń
Żadnych złych nie zatrzymać, by koszmary znikły.
Chodź, daj swą dłoń, ścisnę ją mocno
Nocą spacerujmy marząc o tym, by problemy prysły.
Jestem tu dla Ciebie, jak w mydlanej bańce
Uwarzaj, bańka pęknie, wszystko zgaśnie.
Ja nie chcę walczyć o odkupienie skoro nieba nie ma
Nie chcę walczyć o marzenia, w których nie ma Ciebie.
Moim cieniem bądź, będziemy iść pod prąd
Z łatwością, bo potrafimy uciec stąd, z pewnością.
Uciec wątpliwościom to marzenie proste, nikłe
Bo pamiętaj jeśli zostaniemy tu to wszystko zniknie.
Odbijam się w Twych oczach, widzę w nich siebie
Nie wiem, czy to przewidzenie czy po prostu proza.
Grozą jest milczenie, więc mówmy cokolwiek
Byleby nie skończyć życia na tej rozmowie niemej
Popatrz na mnie, spojrzę na Ciebie, jest już ciemniej
Jest już zimniej niż wcześniej, patrzmy na siebie
Będzie cieplej, a nim słońce wstanie powiem
Wiele razy, że Cię kocham - co nosze w sobie.
W mojej głowie tyle słów mam, żadnego w ustach
Czuję, że nie mogę ustać, na nogach się chwieję.
Jestem dzieckiem głupich, skoro wierzę w nadzieję,
Ona umiera ostatnia, chodź los się już z Nas śmieje.
Lecz ja wierzę, że ilekroć pójdę z Tobą na ten spacer
Życia, to Cię nie stracę, pozostaniesz przy mnie
Dzisiaj wróćmy do domu, bo już słońce wstaje
Jutro się obudzisz, to był sen. Teraz śpij kochanie.
Inni użytkownicy: blazeitmalapertraven86xibiiitjozeflionikolajuan07x1julkapdezeta1paak94
Inni zdjęcia: Ja nacka89cwaKończy się dzień... halinam25/6/25 inoeliaBella patki91gd2025.06.25 photographymagicMały Sfinks bluebird1121.06.2025 bolimnienieboEhh patusiax395Dbałość. ezekh11421.06.2025 bolimnieniebo