"Więc stójmy tak w milczeniu razem patrząc w gwiazdy
Czasem mam marzenia, chciałbym tak po prostu zasnąć jak Ty"
Nie umiem pisać listów, lecz ten jest dla Ciebie
Przyjacielu z Nieba a czasami z bram Piekieł
Odeszłam bez Ciebie, musisz wiedzieć, że żałuję
Nie napiszę tu co czuje, nic się z tym nie rymuje.
Pustka. Czy rozumiesz o czym mówię?
Wiem, że wiesz, bo rozumiałeś mnie jak nikt
Nasze łzy i wspólne sny o przyszłości
Nie chcę o tym słyszeć, żebyś mówił o miłości
Tu chodziło tylko o to, żeby razem patrzeć w gwiazdy
I dostrzegać w nich to, czego inni nie widzą
Potem rzucić w nie Twoje marzenia, takie jak "my"
I popatrzeć jak wszystko zmienia się w nicość.
Iść pod górkę żeby z niej później szybko zbiegać
I nie martwić się o to, jak długa jeszcze droga
I nie martwić się tym, że tyle wysiłku trzeba
Skoro można razem przejść wszystko od nowa.
Złapać deszczu krople w dłonie i na nie popatrzeć
Dopóki nie rozleją się, by umrzeć za nas samych
I popatrzeć jak uciekną szybko nam przez palce
Aby przemyć wszystkie wcześniej nam zadane rany.
I posłuchać tej melodii nocy w listopadzie
Którą zagrają nam gwiazdy w nocy o dwunastej
Ona doprowadzi nas na sam szczyt góry marzeń
Która runie trzy miesiące później już na zawsze.