Cause you know that I can't do this on my own.
Wtorek 26/01-2016
Bylam w szkole, mialam na 10. Obudzilam sie w sumie w dobrym humorze. Dzien w sumie tez zaczelam dobrze. Szkola minela nawet bardzo fajnie, wiec nie narzekam. Zamowilam sobie dzisiaj kolejnych 5 rzeczy, no ale o tym jak przyjdzie paczka:)
Drugie pol dnia staralam sie spedzic z nim, pisalam z nim do 23, od okolo 16. Nasze ostatnie 7 godzin razem. Nie chcialam sie zegnac, wiec po prostu napisalam cos prosto z serca, krotko ale tak jak chcialam. And then I disappeared.
I teraz wiem ze nastepne dni beda najtrudniejsze, bo nie bedziemy mieli zadnego kontaktu. Musze po prostu dac rade. Do tego 12 lutego, musze dac rade. 16 dni. Niby duzo a moze jednak nie? Pamietam jak zakladalam tego photobloga, a juz prawie minely dwa tygodnie... Czas plynie bardzo szybko. No nic, moglabym w sumie zaczac odliczac od nowa, ale chyba zostawie to tak jak jest, i tak bede sie tu odzywac, to pomaga, bardzo.
Jedyne czego nie moge pojac to to ze juz nigdy nie zamienie z nim zadnego slowa, ze juz nigdy nie uslysze jego glosu, gdy mowi ze mnie kocha. Nigdy nie uslysze jego bijacego serduszka, nigdy nie uslysze jak chrapie, nigdy nie bede mu mogla powiedziec jak bardzo go kocham, nigdy... Boli, cholernie mocno.
Ide spac, jestem mega zmeczona, jutro po szkole musze isc do sklepu a pozniej musze ogarnac lekcje, koniecznie. Dobranoc.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24