Nie mogłam wyjść z podziwu a w mojej głowie kłębiło się tylko jedno krótkie pytanie. 'DLACZEGO?' Na każdym schodku leżała róża a obok zapalona zapachowa świeczka. Schodziłam powoli. Zbierając każdą różę. Na stole przygotowane było śniadanie. Mój ulubiony omlet,kawa herbata i kakao do wyboru. Igor w dresach,bez koszulki coś robił przy kuchennym blacie. Wszystko tak świetnie pachniało,pomarańczowy zapach świeczek i śniadanie. Póki mnie jeszcze nie widział,postanowiłam szybko iść do łazienki. W korytarzu również nie obyło się bez świeżych płatek róż jak i w łazience. Zrobiłam to co miałam zrobić i gotowa,pobiegłam do kuchni. Weszłam po cichu.. I przyglądałam się brunetowi.
- O ! Wstałaś? Właśnie wyciskam sok z pomarańczy,skosztujesz? - posłał mi tak ładny uśmiech,widać że z jakiegoś powodu zacieszał.
- No.. no w sumie to tak,poproszę. - wydukałam
- Świetnie. Mam nadzieje,że śniadanie Ci się podoba. - zapytał,wpatrując się we mnie.
- Miała bym kilka uwag ale powiedzmy że dałeś radę. Tylko wytłumacz mi po co? Dlaczego? I czemu ja? - zapytałam
- Jakby Ci to powiedzieć.. Na prawdę mi się podobasz. Nie jestem jakimś gnojkiem,za jakiego mnie mam nadzieje w czasie przeszłym uważałaś. Ja Cię po prostu polubiłem nie tak jak powinienem. - powiedział ze skupieniem.
- Nie tak jak powinieneś? Jaja se robisz? - posłałam mu uśmiech
- Chyba mi nie chcesz powiedzieć że.. - nagle do mnie coś dotarło...
- Jeszcze nie wiem. Ale jak się dowiem to od razu Ci to oznajmię - nieśmiało powiedział i wrócił do końcówki wyciskania soku.
Zjedliśmy śniadanie, w ciszy. Było tak nadzwyczajnie. Poraz pierwszy ktoś się dla mnie tak wysilił i napracował by sprawić mi przejmność. Uśmiech nie schodził mi z buzi. Do południa siedzieliśmy na tarasie rozmawiając. Tematy się nam nie kończyły. Lubił fotografię tak jak ja. Lubił chodzić do klubów. Poznawać nowych ludzi. Niekoniecznie flirty z dziewczynami były mu w głowie. Widać,ze miał w sobie jakiś potencjał,miał to coś co niezwykle mnie kręciło i ciągnęło do niego. W pewnym momencie, całkiem odruchowo znów skradł jednego całusa. Ale nie mogłam tak. Musiałam się odsunąć i odpalić papierosa. Skwitował,ze fajka ważniejsza od niego. I po prostu wszedł do środka zostawiając mnie. Wypaliłam. I również udałam się wewnątrz pięknego domku. Widziałam,ze siedzi na kanapie i przegląda kanały. Usiadłam mu na kolanach,spojrzałam w oczy i najzwyczajmnie wtuliłam się w niego. Po chwili usłyszał ode mnie ciche 'dziękuję z całego serca'. Pocałował mnie w policzek i posłał łobuzerski a zarazem słodki uśmiech. Nic co piękne nie trwa wiecznie. Musielismy się zbierać i wracać do miasta. Sprawnie nam poszło i po 1,5h byliśmy już pod moim domem. Po wejściu do środka,moja mama i jego taty,jakby nie patrząc NASI rodzice oświecili nas swoim nowym pomysłem. Zamieszkamy wszyscy razem.
- No pięknie - burknęłam
- No co Ty Słońce! Nie cieszysz się? Będziesz mnie miałą ciągle przy sobie - pocieszył mnie Igor.
- Nie jestem przekonana czy to dobre rozwiązanie - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Nie wiem co w Tobie jest nie tak,że raz jesteś najukochańszą istatą stąpającą po tej ziemi a po chwili dostaję tak pięknego kosza,ze to się w głowie nie mieści. - powiedział z irytacją w głosie
- Zbyt dużo przeżyłam,zbyt bardzo byłam zraniona odejściem jednej osoby. Dlatego posiadam dystans do życia. Posiadam dystan do ludzi,przede wszystkim. Ostrzegam,nie pójdzie Ci ze mną tak łatwo,więc jeśli stwierdzisz że nie chcesz się męczyć to proszę bardzo. Krzyżyk na drogę,ja się nie obrażę. Zapamiętam świetne chwile razem i to będzie na tyle. - mówiłam z przyśpieszonym oddechem.
- Nie rozpędzaj się tak z tą gadką bo się zapowietrzysz kochanie. Nie mam zamiaru z Ciebie rezygnować. gdybyś nie była warta nie zaczynał bym tego wszystkiego. Nie odpuszczam tak łatwo jeśli mi na czymś, a raczej na kimś cholernie zależy. - widząc mój uśmiech złożył czuły pocałunek na moich ustach.
- Skończ,bo ktoś zobaczy - powiedziałam z rozbawieniem i wbiegłam do swojego pokoju.
Minął tydzień,dzień w dzień Igor woził jak i odbierał mnie ze szkoły. Pomagał mi się przygotowywać do klasówek,dbał o mnie jedynm słowem. Widać było że coraz bardziej mu zalezy. Nie zostawałam dłużna bo czułam że i z mojej strony rodzi się jakieś silne uczucie.Jedna sytaucja upewniła mnie juz nawet na 100% gdy podsłuchałam rozmowę z jego byłą dziewczyną.
- Nie dzwoń do mnie,słyszysz? Nie mam zamiaru utrzymywać z tobą realacji nawet na stopie koleżeńskiej,nie licz na nic z mojej strony. Wróciłem do Polski i nawet nie wyobrażasz sobie jak wspaniałą dziewczynę tu poznałem. Nie jest taka jak Ty,ufam jej. Ona nigdy nie zrobi ze mnie takiego frajera jakim Ty chciałaś zrobić mnie,pozdrów mojego kuzyna,niech Cię pieprzy dalej. Ja z wami nie chcę mieć nic wspólnego,nie po takim czymś.
Po czym rozłączył się. A ja szybko wróciłam do swojego pokoju,udając ze czytam książkę.
Igor bez słowa wszedł,położył się obok,przytulając mnie,całując w czoło i szepcząc 'Tak dobrze,że jesteś.' Wzruszyłam się,nie powiem. Był piątek popołudniem,my bez planów w domu. Rodzice wyjechali gdzieś na cały weekend. Igor przygotował popcorn,włączył komedie okrywając mnie kocem i tulac w swoim ciepłym i silnym uścisku.
- Znudził mi się już ten film. Ogólnie słaby jest - powiedziałam, ziewając.
- Masz rację,wiec zróbmy coś ciekawszego. Jakieś propozycje księżniczko?
- Mam jedną,całkiem niezłą - puściłam mu oczko.
- O proszę,zamieniam się w słuch cóż Ci się urodziło w tej ładnej głowce. - mówił,uśmiechając się w ten sposób, jaki lubiłam najbardziej.
Zaczęłam go całować i rozpinać guziki jego koszuli. Przygryzłam mu ucho,całując w policzek i wracając do ust.
- Już wiesz o co mi chodzi?
- Mhm - przytaknął zaczynąj całować mnie znowu.
Wziął mnie na ręcę i zasniósł do mojego pokoju. Reszta poszła dość pięknie.
Powyżej zdjęcie Igora.
Rozpisałam się wiem,ale kolejna część już napisana,więc piszcie czy chcecie ;)