Cześć kochany. Dziś znów przyniosłam Ci dawkę nowych wrażeń z mojego nudnego a zaskakującego życia. Już Ci o wszystkim opowiadam... Wstałam jak zawsze,poranna toaleta. Przeczesanie włosów,dziś postanowiłam je wyprostować. Zrobiłam swój ulubiony makijaż,czyli kreski,wytuszowane długie rzęsy i lekko podkreśliłam kościu policzowe. Założyłam miętowe rurki,białą bokserkę i kurteczkę dżinsową, do tego czarne vansy. W leszym stanie niż miał Igor ostatnio. Zeszłam na dół zrobić sobie kakao i przegryźć jakąś kanapkę. Gdy smarowałam kanapkę swoim ulubionym serkiem,nagle poczułam jego perfumy i delikaty powiew jego miarowego oddechu na swojej szyi. Szybko się odwróciłm i z naburmuszoną miną dałam mu wyraźny pytający sygnał o co mu chodzi. A tylko i wyłącznie skwitował,że ładnie dziś wyglądal i zapytał po ilu godzinach kończę. Oczywiście z dziwną miną odpowiedziałam na jego pytanie. Posłał mi uśmiech,szczerząć przy tym swoje ładne ząbki i wyszedł. Nie wiedziałam nawet,że u nas nocował.. Wsiadłam do swojego małego samochodu i pojechałam do szkoły,zahaczając o kiosk obok szkoły,by kupić papierosy. Odpaliłam jednego i od razu poczułam się lepiej. Nagle mój błogi stan,zagłuszył dzwonek. Cóż,biologię czas przeżyć! Byłam dobrą uczennicą,tzn skalą ocen były dwójki,trójki i czasem czwórki. Także,nie miałam z tym problemów. Tym bardziej,że za rok matura. Wpadłam szybko do klasy i zajęłam swoje ulubione miejsce w trzecim rzędzie od okna. Akurat chłopcy grali w siatkówkę,więc kątem oka podglądałam jak sobie radzą. Jeden był niezwykle dobry jak i również przystojny. Widać,ze zahaczył kolejkę o urodę i sprawność wizyczną,ciekawe czy o kolejkę z rozumem też zahaczył.. Ale co mnie to obchodziło. Zaczęła się kartkówka,sprawnie mi poszła. Aż w końcu zadzwonił dzwonek. Szybko przeżyłam kolejnych 5godzin i to tyko po to by przeżyć szok! Stał oparty o mój samochód,jak zawsze dobrze ubrany Igor. Zdziwiłam się i to bardzo.
- Co Ty tu robisz?
- Nie widać? Stoję i czekam na Ciebie. - zaczął ze mną pogrywać.
- Nie wiem po co więc może oświeć mnie? - dalej nie dowierzałam.
- Zabieram Cię dziś w podróż do gwiazd. - uśmiechnał się łobuzersko
- Poczekaj.. mogę się już zacząć śmiać? hahahha ! Jaki słaby tekst. Coraz bardziej zaczynam wątpić w nazwanie Cię kochasiem,bo chyba jednak słaby w te klocki jesteś.
- Mówi to ta,która nigdy nie miała chłopaka.. - przyciał mi, poirytowany
- Jeb się,wole nie mieć niż ma mnie bajerować taki typ jak Ty.
- Będziesz się tak ze mną droczyć czy w końcu oddasz mi kluczyki,a ja Cię zabiorę tam gdzie planowałem? - powiedział z takim spokojem w głosie,że aż i mi się on udzielił
- Orientuj się,cwaniaczku! - krzyknęłam,rzucając mu kluczyki.
Godzinę później bylismy na miejscu. Wywiózł mnie za miasto, do jakiegoś domku nad jeziorem. Nie wiem nawet po co. Znamy się od wczoraj a takie szopki odstawia (?) ..
- A teraz mów,po co i jeszcze raz po co ? Po co to wszystko ? - zpytałam lekko zmieszana
- Pomyślmy.. Bo od kiedy Cię zobaczyłem spodobał mi się sposób Twojego bycia? Bo gdy już słodko spałaś na prawym boku,wypytałem Twoją mame o Ciebie? Nie wiem co Ty w sobie masz dziewczyno ale zasługujesz na to co najlepsze i to właśnie chciałbym Ci dać,zaczynając stopniowo. - Zza siebie wyjął czerwoną piękną róże.
- Nie wiem co powiedzieć. Ale na seks nie licz! - uśmiechnęłam się ładnie i pokazałam mu język
- Może mógłbym chociaż liczyć na małego buziaka? - podniósł jedną brew
- Złóż podanie,roważę w ciągu dwóch tygodni. - zaczęłam się cicho śmiać
- Nie chcesz dać teraz, wiec sam sobie wezmę. - zaczęł zbliżać się do mnie
Podszedł,delikatnie opuszczkiem wskazującego palca przejechał po moim policzku. Nogi zrobiły mi się jak z waty. A on był coraz to bliżej,aż wyraźniej czułam nasilającą się woń jego cudownych perfum.
- O nie nie nie. Nie mogę,nie znam Cię,nie wiem nic. Odejdź.- nagle zaczęłam i wyrwałam się z jego uroku
- Koncertowo to zepsułaś Ci powiem. - burknął na mnie.
- Och przepraszam księciuniu - uśmiechnęłam się.
Dalej nie wiedziałam po co mnie tu zabrał. Wszystko wyjaśniło się w ciągu 3 godzin. Wpuścił mnie przodem do środka,a na stole był przyozdobiony płatkami róż stół z dwoma kielichami i winem. Palący się kominek i piękny widok za dużymi drzwiami na taras. Było idealnie,nigdy czegoś takie nie przeżyłam.. Taki mój trochę pierwszy raz.
Piliśmy wino,rozmawialiśmy. Okazało się,ze mamy ze sobą tak dużo wspólnego. Opowiadał mi o sobie z zapałem z dobrą godzine. Ja nie miałam tak dużo do opowiadania,więc poszło mi krótko i na temat. Skończył szkole w Londynie,mieszkał tam z mamą,ponieważ jego rodzice się rozwiedli. Był jedynakiem tak jak ja. Miał tylko jedną dziewczyne,ale długo. Zerwali bo go zdradziła z jego kuzynem.. Było mi go szkoda. Uważałam go za lovelasa,szybkiego bajeranta,któremu chodziło tylko by zaciągać pannienki do łóżka. A tu zwrot o 180 stopni i moje mylne pierwsze wrażenie zniknęło. Nagle mnie pocałował,przerywając i kwitując że nie mógł się już powstrzymać. Uśmiechnęłam się a on biorąc w dłonie moją buzie,zaczął całować mnie z coraz to większą namiętnością. Odwzajemniałam wszystko. Nagle wziął mnie na ręce i ułożył na sobie,wylądowałam na nim okrakiem. Całowaliśmy się dość długo bo sprawnie pozbył się mojej kurteczki. Ale musiałam to przerwać. Nie będę kochać się z kimś bez uczuć. Poza tym pierwszego razu nie chce zaprzepaścić z człowiekiem znanym od wczoraj.
- Nie tak szybko. - powiedziałam szepcząc.
- Ja się z niczym nie mam zamiaru śpieszyć,zalezy mi na Tobie a nie Twoim dość zgrabnym tyłku - uśmiechnał się cwaniacko i zasypał mnie falą kolejnej dawki pocałunków. Muszę przyznać,że to było ciekawe. I bardzo przejmnie,miłe,takie ciepłe. Widać,że chłopak gotów jest do poświęceń. Posiedzieliśmy tak do wieczora i chciałam się już zbierać do domu na co Igor wszedł z dwoma torbami i powiedział,że zostajemy tu do jutra. Nie dowierzając, bardzo się ucieszyłam i przytuliłam chłopaka. Zareagował dość sprawnie,biorąc mnie ręce i sadzając na płatkach róż,które zdobiły stół. I znów powtórka z rozrywki. Zmęczeni wymianą namiętności,zdecydowaliśmy iść się kąpać oczywiście oddzielnie i spać. Tak też i zrobiliśmy. Igor przyszedł i położył się obok patrząc mi w oczy.
- A Ty co przepraszam bardzo robisz?
- Leże,układam się wygodnie by spać z Tobą - powiedział,ciesząc się.
- Żarty żartami ale wyjazd do innego łózka - powiedziałam sprawnie
- Ale tu nie ma innego łózka,więc śpię z Tobą i już nie marudź. - skwitował,przytulając mnie swoimi umięśnionymi barkami.
Zatopiłam się w jego objęciach. Pocałował mnie w czoło a ja chwilę później odjeciałam.
Obudziłam się rano a jego nie było. Gdy zeszłam na dół przeżyłam największy szok w swoim życiu...
Piszcie czy się wam podoba,czy też jak na początek mogę się stąd zabierać :)
Zależy mi na opiniach,bardzo.