Buongiorno.* Pogoda jest zachwycająca, w sadzie dojrzewają jabłka i śliwki, choć tych drugich będzie niezwykle mało. Groch już zaczyna znikać, a ja przestaję powoli zamartwiać się wyjazdem taty. Jednak zapewne tylko teraz - gdy się spotkam z nim jutro, emocje stopnieją. Ale jest lepiej. O wiele lepiej. Na zdjęciu Miko (Mikuś II). Przyjął tak słodką pozę, że nie mogłam zmarnować tej okazji. Jestem niezwykle zadowolona z tego zdjęcia. Choć dopiero teraz zauważam, że przyczepił mu się korzonek na główce, hahaha. Ostatnio eksperymentuję z Super Makro. Idzie mi, mam nadzieję, coraz lepiej. Dzisiaj możliwe, że Andrzej** wybierze się do biblioteki, więc przytaszczy mi coś do czytania. Cała domowa biblioteka jest już zaczytana przeze mnie na śmierć. Na konie nie mam pojęcia, kiedy się wybiorę. Tata już mnie nie zawiezie, ale może jutro... Zobaczymy. Wiecie, że znów Szarak*** przygląda się naszym kotom? Przestały już tak bardzo się go bać, ale głównie on przychodzi po Rudzię i idą gdzieś... Fajnego partnera sobie znalazła, bardzo podoba mi się jego sierść. A wczoraj nawet spał na naszym paapecie - tak uroczo, że nie miałam serca go budzić. Niech sobie śpi, póki nic nie robi kociakom. Ale może wakacyjnie? Lato przemija w zawrotnym tempie, żurawie walczą z czaplami na polach, a żaby wysychają na drodze. Deszcz pada na przemian z burzami i gradopodobnym czymś. Za dużo tu deszczu. W takim razie dużo słońca.