Bo Ona krzyknęła, a Tamta poczuła się obco.
Też krzyknęła.
On się wtrącił i powiedział coś, co zabolało.
Ona krzyczała bez powodu.
On Ją popierał.
Krzyczeli razem.
A Tamta?
Tamtej nie ma...
Dla nich jest INNA, nieREALNA?
Tylko po co krzywdzili słowami?
Przecież wiedzą, że one też potrafią zadać ból...
Może celowo to robią?
Komu szkodzą?
Tamta mówi sobie, że jest silna.
Też krzyczy, tylko tak bardziej NIEsłyszalnie...
...bezsilność...