photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 2 CZERWCA 2010

Któregoś dnia spotkałem Mędrca.

Nie lubił, gdy się tak go nazywało. Wolał, gdy mówiono: Wędrowca. Choć pewnie większość z nas w momencie spotkania przykleiło by mu łatkę "Menela", "Żebraka"... O tym, jakże mylące mogą być pierwsze marzenia przekonałem się szybko, po chwili rozmowy. Nie wiem, co sprawiło, że do niego przysiadłem. Nie wiem jak to możliwe, że pośród wielu szachrajstw i kłamst rozpoznałem Jego. Może właśnie dlatego, że był prawdziwy?

Mędrzec, lub Wędrowiec (w zasadzie nie zdradził mi swego imienia, choć podejrzewam, że poznałem je już dawno), był ubogi, ale na pewno nie biedny. Na jego dobytek składała się laska, odzienie wierzchnie, brzytwa (kto dziś się jeszcze goli brzytwą?), prosty grzebień, z kilkoma ząbkami wyłamanymi. Nie posiadał domu. Nie posiadał dokumentów. Jednak pomimo nawet braku dowodu osobistego podejrzewam, że miał bardziej wyrazistą tożsamość niż ktokolwiek z nas. Rodzinę miał, wiele o niej mówił, jakkolwiek nie precyzował dokładnie. Żalił się czasem na jej zimne serca, które Go opuściły, na to, że odwrócili się do Niego plecami. Ale nie miał nikomu, niczego za złe! Było mu przykro. Jednak wybaczył.

Jak już wspomniałem, nie wiem co sprawiło, że się zbliżyłem i poznałem tego ubogiego człowieka. Siedział spokojnie na ławce. I może ten spokój, a może pokój?, sprawił, że nagle, z niewyjaśnionych powodów zapragnąłem podejść, zagadać. Ubiór, choć nosił ślady użytkowania, był raczej zadbany i czysty. Włosy, choć długie, były uczesane, a broda - zadbana. Usiadłem, ot, obok. I z jakichś powodów, zapragnąłem poznać Jego historię.

Sam zaczął mówić. Słowa układały się w zdania, a te przekazywały niesamowitą historię. I naukę. Dość dużo czasu zajęło mi pojęcie, że ów mówi do mnie słowami Pisma Świętego, które było nieodzownym jego atrybutem. Dlaczego go wcześniej nie wymieniłem pośród rzeczy osobistych? Z prostej przyczyny- to nie była "rzecz". Nie dla Wędrowca. To był sens istnienia. Droga. Prawda. Życie. Sposób na Odwagę, Męstwo. Stamtąd czerpał Mądrość i Wiedzę. Tam szukał Rady. Z tego wynikała Jego Pobożność, stamtąd czerpał Rozum.
Mówił prosto. Cicho. Odważnie. Patrzał w oczy, gdy opowiadał. Z pokorą pochylał głowę, gdy słuchał. Nie potępiał, nie wykłócał się. Nie wywyższał się i nie chełpił. Ani razu nie nazwał mnie głupcem, czy kimś ograniczonym, choć sam wielokrotnie się tak poczułem przez własną ignorancję i pychę. Biła od Niego taka Miłość... Kochał Boga... Kochał ludzi. I dlatego wszystko stracił.

"Z ręki Pana to otrzymałem. Oddałem więc mu tylko to, co i tak należało do niego. Żadne to poświęcenie. Opuściłem dom i porzuciłem niegdyśniejsze życie, by być na prawdę wolnym. Chodzę tylko i rozmawiam. Nie zliczę ile razy mnie opluto. Ile razy odrzucono i obrażono. Wiele razy byłem popychadłem. Wiedziałem, że to mnie będzie czekać. I tym szybciej ruszyłem w świat! Odrzucili mnie najbliżsi, czyli ci, do których z miłością i radością poszedłem najpierw. Chciałem, by uczestniczyli w moim szczęściu, które wszak nie było moje. Ruszyłem więc w świat, z ufnością, że Bóg jest ze mną. I ani przez moment nie zabrakło mi niczego, co byłoby niezbędne do życia. I nie jest to ofiara. Olbrzymie szczęście. Człowiek tak na prawdę nie ofiaruje szczęścia, ani pracy - oddaje tylko Bogu to, co od niego otrzymał. Człowiek tak na prawdę może ofiarować Panu tylko cierpienie. Swoje cierpienie. Cierpienie, które jest skutkiem grzechu. Bo dobroć jest od Boga, grzech jest człowieka. I grzech możesz Ty ofiarować Panu, ilekroć upadniesz, ilekroć zwątpisz - ofiaruj to Bogu w szczerym żalu i skrusze... Nikt nie jest doskonały tu, na ziemi. I nigdy nie będziemy. Co nie jest powodem, by do ideału nie dążyć. Świętość, mój drogi bracie, nie polega na tym, by nie upadać. Polega na tym, by po upadku się podnieść. By iść dalej. I ciągle od nowa. Bo Bóg Ci w Chrystusie wybaczył już dawno. Teraz Ty sobie wybacz i naśladuj Jezusa. Rozumiesz?"
Tak do mnie powiedział. Tak zakończył ten niedługi monolog. Pytaniem: "Rozumiesz?". W zasadzie łatwo przyszło mi kiwnąć głową i odpowiedzieć: "tak". Wiecie co zrobił Mędrzec? Ujął moją dłoń w swoją- poczułem paciorki różańca, które miał oplecione wokół dłoni - i uśmiechnął się. I jeszcze tylko dodał: "Jeszcze będziesz miał szansę zrozumieć", a później pobłogosławił mnie i poszedł...

I chyba miał rację. Kiedyś to może uda mi się zrozumieć. Pojąć te słowa. Bo ilekroć upadnę, jestem pewien, że nie rozumiem. Ale uważam, że były mądre i staram się je wypełniać.

Komentarze

lani ale to chyba nie ja mam wychowywać bachory, ale ich rodzice?;)
03/06/2010 11:57:23
vendee Re: Dzisiaj mam wolne :)
02/06/2010 10:45:05
vendee Przywodzi na myśl historię Hioba...
02/06/2010 2:04:40

Informacje o nanashi


Inni zdjęcia: Niedzielna laba ...pozdrawiam :) halinam.. fuckit2296** szarooka9325Nic chasienkaUrlop szarooka9325:) dorcia2700Feelings pamietnikpotwora1519 akcentovaSoczki i piwko. ezekh114:) tezawszezle