Ciągle mam wątpliwości, czy aby na pewno powinnam to pisać; w końcu jestem jeszcze taka niedojrzała w porównaniu z niektórymi. Nie dorosłam jeszcze do całowania się pod jemiołą z 30(-kilku?) letnimi facetami noszącymi przy sobie dzieci na wszelki wypadek, żeby mieć na co wyrwać. W dalszym ciągu bliski jest mi fin de siecle, chociaż wiek się nie kończy, tak czy siak koniec świata nie byłby przeze mnie mile widziany, co spowodowane jest wiarą w reinkarnację i przekonaniem, że zdegradowałam się do wiewiórki. A wiewiórką nie chciałabym być mimo wszystko, bardziej pociąga mnie perspektywa zostania stróżem-Tadkiem na niesulickiej Eltermie. Mogłabym wtedy wypłaszać (wtf, co to za słowo?!) nieletnie i już letnie dziewczynki z pomostu czekające 6h45min na wschód Słońca, który notabene powinien być o 3:59, ale chyba mu coś nie wyszło;/ Póki co mogę tylko pomarzyć i zachować ostrożność, na wypadek, gdyby nagle w moim życiu pojawił się wysoki, przystojny, brązowooki brunet, który zmieniłby całe moje życie rozkochując w sobie Koksa (pozdro Ewa;p).
Pocieszam się tylko myślą, że ci już-letni też nie są dorośli. Niektórzy chcieliby mieć Piotra, inni mają pietra i tendencję do załatwiania spraw od A do Z, choć i ta tendencja zdaje się być lepszą od tendencji do zwierząt. Fakt, oni nie gubią kurtek, ale za to możemy poczytać o nich w specjalnych wiadomościach SMS że są czyści, zadbani i lubią golonkę. Też nie mają planów na wakacje, też nie mają mózgów na wakacje, też nie mają planów na mózgi. I nie oszukujmy się, na dorosłość się u nich nawet nie zanosi, dzięki Bogu.
Cóż, może właśnie dlatego to piszę, że jestem jeszcze taka niedojrzała i jeszcze ciągle mi wolno.