Dzisiejszy sparing udany mimo tego, że nie byłam pewna mojej dyspozycji po tak długim czasie. 3:0 dla nas. Zdobyte 27 punktow w całym meczu i nagroda dla najlepszej zawodniczki. To nagroda za dystans, jaki rozpaczliwie staram się utrzymać, udowadniając, że nie trzeba być dla; że wystarczy być. To nagroda za założenie sobie samej pętli, za patrzenie nie tak jak się powinno. Wmawiam sobie.
A i jadę do Estados Unidos Mexicanos w kwietniu. Babcia się skontaktowała z jakąś kuzynką i mam daty do drzewa i wogóle dobry humor powraca. Cieszę się. Trochę przeraża mnie fakt, że polecę tam sama, a na lotnisku w Meksyku odbierze mnie, bądź co bądź, zupełnie obca osoba. Nawet nie mam pojęcia jak się tam dogadam, mam nadzieję, że pobieżnie chociaz znają anigielski, bo w innym wypadku będzie ze mną krucho. Od wczoraj studiuję rozmówki hiszpańsko-polskie.