Nic ciekawego się nie działo przez ostatnie dni prócz tego, że najbardziej zamartwiałem się sprawami dotyczącymi zdrowia psa, przy okazji miałem złe sny, no i przejąłem się strasznie. Nie wiem, może za bardzo panikuję. Po prostu nie chce stracić zwierzaka, który zawsze mnie uszcześliwiał, od dnia gdy go dostałem na komunię. Był malutki, biały jak śnieg, wyglądał trochę, jak lablador, coś takiego: kliknij-gif + do tego czerwona kokardka na szyi, a teraz tylko wspomnienia i świadomość, że powoli przychodzi na niego czas. Nie będę się tutaj użalał, jak bardzo chcę by był zdrowy i szczęśliwy. Wczoraj pojechaliśmy z nim do weterynarza. Zaczną się badania, w końcu. Oby było tylko lepiej. Sporo czasu spędzam z bratem i Krzysiem. Nie trudno zauważyć na moim instagramie, gdzie zamieszczam zdjęcia i filmiki. Tak trochę bekowo podchodzę do tego "portalu".
Życie nie m być łatwe, życie ma być życiem... czasami szczęśliwym, czasami okrutnym. Ale za każdym razem gdy idziemy pod górkę i schodzimy z niej, możemy wyciągać wnioski, które sprawiają że stajemy się silniejsi. Wygodniej jest uznać, że coś jest trudne, nie patrząc na te momenty, które spowodowały uśmiech na naszej twarzy i jeszcze nie raz spowodują. Codziennie spotykamy ludzi, którzy mają swoją drogę, pomysł na życie. Chodzi mi dokładnie o tych, którzy myślą pesymistycznie i tym pesymizmem zarażają innych. Zaczyna się od krytykowania innych, bo to ich wzmacnia. Chcą uzyskać poczucie tego, kim są wypowiadając się o innych częściej, niż o sobie. Potem kończy się na braku chęci do noszenia pomocy innym, wsparcia. To przecież zwykła, ludzka życzliwość, którą każdy ma, ale skrywa się u wielu pod nienawiścią do siebie i całego świata. Jeśli inni mają w ich opinii, ich zdaniem lepiej, niż oni, to czują się na gorszej pozycji. Rzucanie się do otaczająch ludzi, obwiniając wszystko i wszystkich budują sobie schodki, dzięki którym mają lepsze samopoczucie i wyższą samoocenę. Zakompleksione istoty. Do póki nie zobaczą po jakimś czasie, co robili źle. Do tego dojdzie, tak czy siak. Wszystko wyjdzie na wierzch. W ich życiu się jeszcze musi się wiele wydarzyć. I od życia dostaną po dupie. Staną w obliczu problemów zdrowotnych, domowych, edukacyjnych, etc. Wtedy obudzą się i przejrzą na oczy. Nie jestem osobą, która przejęłaby się słowami innych. Słowem wyrządzić mogą krzywdę słabszym jednostkom nierozumiejącym tego, że tak naprawdę nie ma czym się przejmować. Mamy możliwość analizowania wypowiedzi nasze, czy innych ludzi, jak i nasze oraz ich czyny, co prowadzi do właściwych decyzji. Słyszymy, co chcemy słyszeć, widzimy, co chcemy widzieć. Trudności są wpisane w życie każdego człowieka. Trudności to przecież nasze porażki życiowe, wszystko co nam się nie udaje, wszystko co odbiera nam siły. Nie potrzeba siły na zaczynanie od nowa. Trzeba iść dalej. Lepiej zmienić podejście: Lepiej liczyć siły na zamiary. Niż karmić się skrajnościami, a potem wymiotować rozczarowaniem. Balans musi być, inaczej wszystko byłoby do dupy i nic z tego byśmy nie wyciągali, a tylko narzekali. Wtedy to dopiero życie nie miałoby sensu. Cieszmy się tym, co mamy. Cierpliwość. Każda chwila zwątpienia jest jak historyjka opisana w książce z wierszami. Niby napisana wierszem, ale naszym zadaniem jest zrozumieć, odpowiednio zinterpretować by wiedzieć, po co to wszystko musiało się wydarzyć. Nasz punkt widzenia najbardziej boli.
Założyłem w końcu instagrama, tam więcej zdjęć:
MaksRutkowski
Tutaj możesz mi zadać swoje pytanie (nawet anonimowo)
http://ask.fm/MaksRutkowskiOfficial