Nie mam już siły (patrząc racjonalnie, mam ją), tyle poświęciłem się innym, swój czas, cierpliwość, pieniądze, ogólnie siebie i swoje możliwości, choć nie mam ich zbyt wiele i nadal wiedząc o tym, że powinienem zadbać o siebie, to wciąż myślę o innych. Jak rezygnuję z pomocy komuś, tak jak np. dzisiaj, gdy ojciec zapytał się czy wezmę na siebie jakąś maszynę do kuchni, dla jego kolegi, to powiedziałem że nie, że za dużo robię już dla innych, ale po kilkunastu minutach obudziło się we mnie sumienie i automatycznie staję na miejscu tych, którzy potrzebują pomocy. Czasami, pomimo tego, że nie chcę, to jestem zbyt dobry. Z jednej strony nie chcę komuś pomóc, a z drugiej, z tej silniejszej strony, budzi się to coś i zmieniam zdanie... Jest mi przykro i to tak strasznie, bo wiem że tego nigdy nie zmienię. Jestem szczęśliwy uszczęśliwiając innych, nawet jeżeli większość o tym nie pamięta, kto i co dla innych zrobił, to ja robię to wszystko bezinteresownie. A przecież wszyscy robią coś za coś, tylko nie ja... To chore. To nienormalne. Cieszę się, że innym się udaje, ale nie myślę o sobie, a jak już zaczynam, to widzę że brakuje mi możliwości. Musiałbym stać się taki, jak większość... Wykorzystać kogoś by coś zyskać, bo jak napisałem, nikt nie robi nic za darmo. Nie wiem czy to "nikt" to fakt. Chciałbym by ktoś mi pomógł, ale tacy ludzie, którzy by mogli, oni akurat oczekują czegoś w zamian, a ja nie poświęcę swojego zdrowia i szczęścia, po to by zyskać coś, a potem cierpieć, bo zrobiłem coś wbrew swoim zasadom i wartościom. To takie smutne. W głębi, gdzieś tam, pełno smutku, jak w jakimś pokoju, który czasami się otwiera, lecz moja siła psychiczna jest, jak strażnik tych drzwi i nie wypuszcza tego smutku na wolność, tak by mogła objąć całego mnie od samego środka, bo ja jestem szczęśliwy, dążyłem do tego od tylu lat, pomimo że straciłem już tyle. Stracić więcej nie chcę. Może zgniję, jak nieudacznik, bo coraz bardziej jestem przekonany, że nim jestem. Nie mam powodu by twierdzić inaczej. Udaje mi się w wielu kwestiach, udaje mi się radzić sobie ze swoimi problemami i innych, ale do cholery nie mam możliwości, bo żyjemy w świecie, w którym rządzą Ci, którzy nie mają takich wartości, jak Ci którzy nauczyli się żyć bez niczego. Tyle bólu, cierpienia, smutku na tym świecie, a ja z tym wygrywam i to jedyne moje osiągnięcie, z którego będę dumny. Szkoda tylko, że nie jest zawsze tak, jak bym chciał. No cóż, żyć chcę i jakoś trzeba. Ważne, że mogę liczyć na siebie i że otaczam się ludźmi, którzy zostali podobnie wychowani. Nie umiem wykorzystywać ludzi i ich nie wykorzystam, bo po prostu nie potrafią. Jestem inny i raczej jest mi z tym raczej dobrze, ale narzekać każdy ma prawo.
ŹLE
Założyłem w końcu instagrama, tam więcej zdjęć:
MaksRutkowski
26 Października zlot w Poznaniu przy Starym Browarze, zapraszam chętnych. Godzinę podam jutro.
Zapisz się do wydarzenia, przyjedź ze znajomymi:
KLIK
Tutaj możesz mi zadać swoje pytanie (nawet anonimowo)
http://ask.fm/MaksRutkowskiOfficial