kurwa, ludzie, co to się porobiło . Ciężko chociażby ogarnąc to co się wogole dzieje. Co to wogóle za chore akcje. Kant za kantem się poniewiera, kłamsto za kłamstem wyplływa z ich ust. Ludzie któzi znali się dośc długo żeby wiedzieć jedno o drógim na tyle by nazywać się przyjacielem dziś są dla siebie nikim. Co to wogole ma być ? Wszystko sie pieprzy. Rozpada jak domek z kart. Wszystko tak szybko przemija. jest nie ma, wraca, znów odchodzi. PARANOJA. sortować trzeba co do kogo powinno się powiedzieć, o czym zarzucić temat. Tyle fałszywych buziek typu : chodź wyżal się mi powiedz sekrety, a ja pójde i  rozpowiem to na pół ziemi. Ludzie dowartościować się chcecie czy co.?  Aż żygać się chce. Za dużo spraw w rękach, które tak łatwo wypadają. Za mało siły by je łapać. Piątek wyprawa za Warszawe pogadane z tatuskiem, smichy i takie tam. Droga powrotna słuchawki w uszach nuty Mariusza-całkiem niezłe i rozmina. Poniedziałek wyjazd. Potrzebuje tego.  Najpierw reszta rozkminy co i jak ogarnąć, później kartka i długopis żeby wszystko zapisać. O niczym nie moge zapomniec. Koniec ciągłego smiania się. Trzeba zacząć robić żeby i mi pasowało. Może coś ogarniemy. Oby .