Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale miałam chwilowy zastuj w odbieraniu internetu.
Tak, to już 20 dni. Nieprawdopodobne że wciąż w tym trwam i nawet nie ma mowy o poddaniu się. Wczoraj na wadze 60.5 piekneeeeeee, skakalam z radosci chyba z pol godziny. Troche zaniedbalam cwiczenia, ale pelna mobilizacja i leeeece. 6 weidera jak na razie zakonczylam bo stwierdzilam ze to i tak mi nic nie da, najpierw musze schudnac do plaskiego brzuszka a potem wyrabiac sobie miesnie, a nie na odwrót. Noo a wiec na razie 6weidera zawieszona.
Ogolnie w zyciu osobistym jest zle, mam problemy i to z wszystkimi i wszystkim. Powoli sie wykanczam. Na przyklad teraz: siedze,slucham smetnych piosenek i placze. Glowny powod to oczywiscie Ty, kochany Patryku :))) Wczoraj walentynki ja to swieto przechrzcilam na "waledrinki" , tak lepiej
bilans:
śniadanie-drożdżówka z dżemem
obiad-nic
kolacja-2bułki z dynią
50dniowe wyzwanie:
twój największy strach w utracie wagi: cycki mi zmaleją :c