Zdjęcie z gdyńskiego klifu. Kilka sekund naświetlania z oparciem o pieniek drzewa, czy w bezruchu kolano - już nie pamiętam...
Piszę z kuchni, czekam na herbatę. Po 22.30 wróciłem z rolek, wcześniej spotkanie trochę ponad półgodzinne z chłopakami z klasy z LO. Może jutro się grupowo wybierzemy na tą muzyczną imprezę na Rąbinie. Kubeczki dziś zdecydowanie rzadziej się przewracały, ale też nie dało się dobrze skupić. Mobile skrzykneli się na coś typu zlot - spotkanie. Ale się dało pobawić :) Ale też ładnie się wywaliłem, biodro czuję całe :/
Wczoraj wstawiłem pewien wpis, i się zastanawiam. Z resztą, jak to mam w zwyczaju. Mianowicie, nad skasowaniem tego bloga. Dlaczego? Przewinęło się tu lekko 4x więcej osób niż zazwyczaj. Nie mam pojęcia czy ktoś to czyytał. A ja wciąż czekam na jakiś tekst jeśli nie przytakujący, to chociaż krótkie "pierodoły tu prawisz" i wszystko będzie jasne. Na prawdę, interesuje mnie co o tym myślicie, albo jak ja mogę ewentualnie inaczej na temat spojrzeć i wszystko sobie inaczej, być może poprawniej poukładać. A tu kompletne ZERO. Mam wrażenie, że piszę to wszystko dla siebie. Chciałem po prostu częścią rzeczy, przeżyciami czy myślami podzielić z w pewien sposób bliskimi mi znajomymi, a tu robi się z tego tak na prawdę nie wiem co. I tak część wpisów mam na dysku... Nie taki był zamysł w ogóle tego profilu, toteż jak się wypalił - być może to będzie ostatnie zdjęcie.
A w ciągu dnia, zamist wybrać się do fryzjera stanęło na malowaniu balustrady balkonowej. Jeszcze pamiętam, jak ojciec z dziadkiem spawali tę metaloplastykę. Bo był kiedyś kowalem. Pewnie dlatego jest w tak dobrej kondycji :) Ale nie oszukujmy się, akurat kowalskie przymioty na mnie rodzinnie nie spłynęły ;] Potem pograło się jeszcze w Ruinie, a ciąg dalszy napomniany na samym początku. Ogólnie zapowiada się ciekawie :) a co konkretnie się wydarzy - się zobaczy.
http://www.youtube.com/watch?v=bW4Q-DRFyKo
...pa.