Mój światek się załamuje. Łamie się jak tabliczka czekolady. Albo może płyta? Czynności tej towarzyszy "pyk". I jest wszystko w kawałeczkach. O. Tak zupełnie nagle, w najmniej oczekiwanym momencie. Nie mam czasu na nic. A właściwie całe życie stoję w miejscu. Mam za dużo obowiązków - nie mając żadnych. I ledwo wiążę koniec z końcem, żeby jako tako było ogarnięte. Widocznie w życiu radzę sobie do dupy.
Muzyka HIM, kłótnia z chłopakiem, płacz i ogarnianie się. (nie)SUPER