Wczoraj? No cóż. Trochę się wstawiłam. "bo przecież wypadałoby się upić ostatni raz przed rozpoczęciem diety". Ten argument za każdym razem do mnie przemawia. Zachowuję się trochę chujowo, jestem złą przyjaciółką, koleżanką, a nawet znajomą, ale dzisiaj mam to gdzieś. Jedyne co mi wychodzi to bycie kocią mamą i marudzenie. Jestem na skinny girl diet. Powiedzmy, że dzisiaj 650kcal, jak to w weekend, a jutro robię ładnie od pierwszego dnia.