Koszmary i absurdalne sny nadal mnie gnębią. Chociaż często są ciekawe, barwne dosłownie jak i metaforze odnoszącej się do rozbudowanej fabuły.
"Portret Doriana Gray" Wilde'a bardzo przypadł mi do gustu, przyjemna lektura. Dużo ostatnio czytam, czasem nie wiele z tego pamiętając. Angażuje się w rysunek, malowanie, nadal zapycham sobie czas. Sądzę, że jest to dobre z mojej strony, bo nie lubię bierności. Czasem zaglądam w samą siebie i dochodzę do trudnych wniosków. Brakuje mi kilku moich cech charakteru, które posiadałam jeszcze nie tak dawno temu, bo zaledwie trzy lub dwa lata temu, możliwe że i rok. Pomyśleć można, że każdy się zmienia z biegiem czasu, nawet jeśli są to tylko drobnostki. We mnie jest to raczej przygaszenie, wyciszenie a nie jakaś całkowita zmiana. Nie potrafię tego w sobie obudzić na nowo, bo wydaje się być dalekie, niemożliwe. Brakuje mi do szaleństwa swobodnego "przelewania" słowa i tamtego natchnienia. Dostałam nie tak dawno temu pytanie o to, dlaczego zaniechałam rozwijania moich zainteresowań...Odpowiedziałam, że przecież to nie prawda, za tyle rzeczy się ostatnio biorę, próbuję - prawie w to uwierzyłam. Teraz i już na spokojnie, po przemyśleniu zauważam, iż faktycznie tak się stało. Brak pasji,polotu, fantazji i nie wiem jak na to zaradzić. A tak gorliwie, gorąco tęsknie za kilkoma cechami mnie samej, za niegdyś posiadanym sposobem postrzegania czegoś.