jaki on uroczy. wciąż pamiętam nasze piski i śmiech agaty na widok zdjęcia jaja -_-
nie mam talentu do pisania. nawet najmniejszego. szkoda bo przecież gdy byłam mała marzyłam o tym, by napisać książkę. wyobrażałam sobie siebie idącą obok księgarni i patrzącą z dumą na stertę pojedynczych kartek obitych w twardą okładkę z moim nazwiskiem. teraz nie umiem skleić nawet głupiego wierszyka o warzywach i owocach. cóż, po ostatnim mam jakiś uraz.
po tych trzech czy czterech tygodniach stwierdzam, że nie brakuje mi przystanku na rzeczypospolitej, biedronki i pomarańczy. nie brakuje spojrzeń, uśmiechu, wspólnie spędzonych godzin. nie brakuje opery, imprez czy ogladania filmów z butelką szampana. nie kłótni o to czy gorszy jest krawat czy 15cm szpilki. nie drugiego telefonu, który i tak wiecznie milczał, nie wspólnych śniadań o 5:50 czy naszych dwóch szczoteczek śpiących obok siebie. jedyne czego mi teraz brakuje to tego uczucia pewności, które zniknęło szybciej niż się pojawiło.
wczorajszy wieczór mimo awersji do tego miejsca minął całkiem fajnie. warto czasem wyzbyć się uprzedzeń :)
i to głupie ale życzyłabym sobie normalnego życia.
Użytkownik moullin
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.