Zupełnie zimowo się zrobiło. Zupełnie. Kiedy ja chciałabym zobaczyć pierwsze promienie wiosennego słońca i zostać nim właśnie obudzona o poranku, albo dostać w zastrzyku wiosennej energi, takiej werwy do życia to się zrobiło biało. A kiedy wszyscy w dobie zbyt długiej jesieni wyczekiwali pierwszych, bożonarodzeniowych płatków śniegu, to oczywiście nic z tego! Ja nie wiem kto tym wszystkim rządzi, ale robi to słabo.
Wielka wyprawa dla naszego przyjaciela ze zdjęcia. Normalnie ten kochany piesek nie wyściubia swojeo noska poza teren podwórka, najwyżej podwórka sąsiadów. Szczegolnie zimą. Latem więcej podróżuje, ale nie pamiętam kiedy tak daleko zaszedł jak dziś z nami. Nawet latem tak szybko nie biegał i nie uciekał tak daleko od własnego domu, a dziś? Miłe zaskoczenie. Szorował brzuszkiem po śniegu, aż miło bylo popatrzeć. Potem samodzielnie udał się w poróż indywidualną gdzieeś w stronę lasu. Ale wrócił. To najważniejsze. Tylko niezbyt chętnie pozował do zdjęć, ale trudno nie można przecież mieć wszystkiego!