Made In China

Teraz to sformułowanie nabiera dla mnie nowego znaczenia.

Wiem czym jest kicz i tandeta, Chińczycy idealnie oddają  pełne znaczenie tych słów.
Kobiety wychodzą w piżamach-no bo po co się przebierać, dzień jest taki krótki!
Chodzą w za dużych butach lub za małych-no tak, noga rośnie i się kurczy.
Te! Tandetne kobiety, nie golą się pod pachami i nie golą wąsików. Nie wspominając już o nogach.
Jeśli widzisz jakąś ładną kobietę to:
1.sprawdź czy nie jest mężczyzną
2.spójrz na wąsa, pachy lub nogi
W ostateczności zdarzają się zadbane kobiety, ale sporadycznie.
Rozumiem że inna kultura, tam żyje się zupełnie inaczej. Pierwsze dwa dni były dla mnie szokiem,  ludzie który pchają się nie patrząc na innych, w metrze, nie zależnie od płci i wieku ludzie plujący ci pod nogi, nie przestrzeganie  zasady Zielone światło dla pieszych-pieszy idzie, samochód stoi.
W Chinach łatwo zginąć, ale za to sprawcy grozi śmierć, często tak samo brutalna.
Zaskoczyła mnie ta ich głupota? Niekumatość?  W restauracji zamawiasz na migi, o angielskim zapomnij, krucho z nim nawet w hotelu, pokazując palcem w menu, ale i tak nie poda ci tego co zamawiałeś, poda coś innego i wmawia ci że to właśnie to! Robisz raban, prosisz o menu i mówisz jeszcze raz, przy trzecim razie skutkuje.
O godzinie 22 zapalają się latanie, wtedy wychodzą kobiety z pieskami w piżamach, mężczyźni z gazetami i leżakami moszczą się pod latarnią oszczędzając prąd w domu.
Chiny to niesamowity kraj, w którym cuda z obrazków zamieniają się chiński szit, panny są obrzydliwe a mężczyźni  potrafią wygwizdywać białe kobiety na ulicy, ba nawet do nich gadać i wskazywać sprawnym i oczywistym gestem duży biust.......

                                 Kicz i tandeta

Za małe buty, mnóstwo kolorowego szitu na ulicach i ci tacy sami, nudni ludzie. Chińska Republika Ludowa, po wizycie tam nic was nie zaskoczy..... zupy z żółwi, pieczone koniki polne, wiewiórki, pieski i kotki. Chiny nie zaskoczą was tylko urozmaiconym jedzeniem, o nie! To kraj w którym szybko rozwijają się miasta stając się jednocześnie stolicą biednych i bogatych. Tam złodziej torebki zostanie złapany w 24 godziny i tego samego dnia powieszony lub padnie z kulką w głowie.  Nikt tam się dla siebie nie liczy, jest ich tak dużo że nawet kobiecie której przytrzasnęło rękę w metrze i została rozerwana na części, nie zrobiło to na nikim wrażenia. Nie wspominając już o  kulturze osobistej. Bekanie, puszczanie bąków i plucie sobie pod nogi jest na porządku dziennym, robią ta zarówno mężczyźni jak kobiety. Dobijało mnie tam wszystko-dosłownie! Najbardziej zabytki. Śmierdzące, kiedy farba z nich schodziła, też waliły kitem i tandetą, jak całe Chiny. Najbardziej zdziwiło mnie przywiązanie do religii i tradycji. Do jednej ze świątyń buddyjskich trafiliśmy akurat na święto, nazwy chińskiej nie znam a polskiego odpowiednika brak. Prawo nakazuje stosownie się ubierać do miejsc kultu(zakryte kolana, rzadziej ramiona), ale czego ja się spodziewałam, sami mnisi, dwie turystki z Japonii i starsza pani w krótkiej spódniczce, żałosne, potwornie się zawiodłam!  

Chiny tanie! HAHAHAHAHAHAH jedyne co mnie rozśmieszyło to ceny ! Jedź do Chin- stracisz wszystko na samym jedzeniu. Chiny są drogim krajem, mogę porównać je do Chorwacji Azji (cena za batonika np. mars: Polska-1.99, Chorwacja: 3,99, Chiny: 4,00 zł), jedyną najlepszą rzeczą było targowanie się, a to jedyne co mi wychodzi. Byliśmy na targu pod muzeum techniki, ogromny bazar, wszędzie podróbki, każdy coś chciał i wtedy było Oliwa, ten pan tutaj chce za te spodnie równowartość oryginału, porozmawiaj z nim. Ja grzecznie kalkulator w łapkę i jedziemy, dzięki temu kupiliśmy: dwie walizki, 5 torebek, 2 pary spodni, 4 kostiumy kolarskie, buty, kurtkę ferrari i 20 koszulek za nie cały 1000 zł na 5 osób xD a gdyby nie moja wspaniała osoba było by 10 razy drożej. Pod tym względem mi się podobało bo nawet o rachunek w knajpie można było się targować.

Jednakże historią wieczoru była, nasza pierwsza szyba kolacja w Pizza Hut, kelnerki namawiały rodziców na wino w promocyjnej cenie (dla nie zorientowanych, wino w Chinach sprzedawane jest od początku roku 2011), po długim naciąganiu rodzice zgodzili się. Kelnerka przyniosła wino i zaczęła kombinować jak tu je kur** otworzyć, zapadła cisza, jeden z naszych towarzyszy wziął wino i zaczął szkolenie, szefowa Sali i cały personel zlecieli się i kręcili telefonami film instruktażowy pt. Jak otworzyć, podać i smakować wino.  PO TYCH WSZYSTKICH KILOMETRACH ZROBIONYCH W SZANGAJU... Zadałam sobie jedno pytanie: "czy chcesz tam wrócić Mori ?!",odpowiedź była by jasna gdyby nie fakt, że jeszcze dużo mam do zobaczenia ;)