Szczerze mówiąc jestem bardzo rozczarowana tym dzisiejszym wykładem. Liczyłam, że ta kobieta da jakieś rzeczywiste porady, które pomągą osiągnąć jakąs wewnętrzną stabilizacja. Ale jeśli ona przychodzi i mówi : pij mleko a będziesz kaleką, to ja dziękuje. Oczywiście zjechała 1000 kalorii równo, ale to chyba normalne.
Przed chwilą przeczytałam coś i się obawiam że mam problem. Boje się, boje się jak cholera.
Zjadłam chyba kilogram słodyczy i jest mi niedobrze strasznie. Codziennie, oczywiście po fakcie, obiecuje sobie że muszę przystopować i codziennie historia się powtarza. Nie mam siły aktualnie ze sobą walczyć. W lecie wszystko było łatwiejsze.
Na jutro mam ogrom rzeczy, że sama nie wiem za co mam się brać, a siedzę i patrze w ścianę. Wcale się nie użalam.
Mimo ciągłego połykania magnezu, tranu, witaminy B, witaminy A+E, i trzeciej paczki Skrzypowity włosy lecą mi przy każdym dotknięciu, panokcie równiez są kruche jak herbatniki. Mam dość słuchania stwierdzeń typu: co się z tobą stało? Gdzie jest dawna Jola ?
Szkoda że w życiu tak jak na wszystkich mądrych portalach internetowych nie ma przycisku 'pomoc' gdzie jest szczegółowo napisane co masz zrobić w razie komplikacji.
Kurde, skoro na pytanie: Jak moge Ci pomóc?, odpowiadam: Zabij mnie, to coś tu nie gra.
Myślę, że szybko się tu znów nie pojawię.
Rozpływam się w własnych łzach.