Zatrzymał się na 41/52 głosy :( jest dalej w poczekalni i szansa na główną już chyba raczej prysła.
W weekend byłą biiibaaaa :D
Prawdziwa, a nie u cioci na imieninach :D
Chudzina, Asien i ja :D I Magda Kapyyyca :D
3 butelki domowego winka :D rocznego :D
jedna na Stacji, druga na ziemi i moich butach, bo Aśka się zetaczała, a trzecia wydojona podczas szlajania się po ulicy o 2 w nocy.
Łącznie ok 4 litry wina na 4 słabogłowe osoby.
Najbardziej czujesz się pijany, gdy najbardziej potrzebujesz to ukryć - wniosek wyciągnięty gdy stałem zapity w kolejce po chipsy w sklepie.
I śpiewaliśmy Ja Ne To w drodze na Stację (a szliśmy w te i wefte chyba z 5 razy)
I na Stacji śpiewaliśmy Chinczyka: Pierwszy Chińczyyyk... lata mi po poooluuuu... sialalalalaa.....
I uczyłem się grać Landryna :D
I wypieprzone kadzidełko na podłogę w pokoju Chudziny
I nowy obiekt gilgotania :P Gadaj se gadaj, że nie masz, ja swoje wiem :P
I sikanie na mur, na pole i z podestu magazynu.
I odczuwanie czoła dopiero wtedy gdy się nim uderzy o znak drogowy.
I jak dziewuchy poszły... Nie pamiętam po co, to bardzo fajnie rozmawialiśmy na Stacji :) Dziękuję :)
I fajnie się uciekało przed gospodarzem domu...
I oglądaliśmy CartoonNetwork o 2 w nocy...
I pierdziliśmy po różnych produktach spożywczych (ja po pasztetowej wieprzowej) :D
I Aśk czytał głupoty z dziwnej książki i bił Chudzinę w zaspie (a właściwie jej resztce... tzn zaspy, nie Chudej), i był reżyserem reklamy Szaumy (czy jak to sie tam pisze...)
I rzucanie się chrupkami, i w ogóle.
Było zajebiście. Była biba, było łażenie, było leżenie gdzie popadnie, głupoty, wygłupy, rozmowy, poważne, i niepoważne...
Dzięki wam wróciłem do siebie. Brakowało mi tego :)
Odkryłem jak bardzo się ze wszystkim myliłem.
Przyjaciele są najważniejsi.
PUNK FUNK GENIUS - LUD'OM KTORI SADIA STROMY
(czyli ludziom którzy sadzą drzewa) - jak chcecie posłuchać , to poszukajcie słowackiego zespołu na MySpace.
Dzięki :D