A oto skan (!) (bo za ładnie pozwijałam kabel do aparatu, żeby go rozwinąc i zrzucić zdjęcie, ale o tym dlaczego to zrobiłam zaraz).
Co do powyższego...
Pocztówka, którą znalazłam dziś porządkując pokój. Ma takie dziwne paski, bo jest '3d' xD Generalnie zajebioza, niemiecka robota (bleh?). Przejrzałam sobie sporo tych pocztówek. Większość, tak jak ta, jest z lat 80-tych, kiedy moja matka miała na ich punkcie bzika. Prawie każda jest zniszczona, przeze mnie, of course. Mianowicie, kiedy byłam małym chłopcem chciałam zostać nauczycielką i namiętnie sprawdzałam wszystko co się nawinęło. Swoje stare ćwiczenia ze szkoły, ksiązki telefoniczne, no i pocztówki. ;] Z dzieciństwa pamiętam też taką z goła babką xD znaczy też taka 3d. Raz była w fartuszku, raz bez xD No i jeszcze byla jedna z moich ulubionych. Z wakacji z rodzicami, wysłana do dziadków z rysunkiem mojego autorstwa. Kólko, elipsa, cztery kreski, dwie kropki i otwór gębowy. Kółko, elipsa, cztery kreski, dwie kropki i otwór gębowy były pingwinem, trzymającym w ręce kolejne kółko, czyli kamień. Matka, roztropnie podpisała rzeczone kształty, żeby babcia nie miała żadnych wątpliwości co do ich istoty. :) Tak więc, od dziecka w mojej głowie rodziły się pingwiny trzymające kamienie w skrzydłach. Tak, tak dość moich głupich historyjek.
Wracając do Piotrusia Pana, przedstawionego na załączonym obrazku, to chyba najbardziej kojarzy się z naszym Chechło tripem, niech więc tak będzie, bo nie wspomniałam tu ani słowem o naszej cudnej wycieczce. Znając ludzi, którzy przeglądają tego fotogloga, ich ciąg skojarzeń będzie prosty;p Piotruś, piraci, ja plus butelka po winie plus rzut plus głowa Mirelli. Zabawa była przednia, udało nam się wychujać 2 (;p) ekipy i nikt się nawet nie zorientował, zajebali nam grilla, dali nam 2 litry spirytusu, smierdzimy stęchlizną, zaraziliśmy się pollutionem i pamiętajcie by nie mieszać blue curaccao z martini (wychodzi paliwo rakietowe ew. płyn do naczyń, który po wypiciu szklanki wprowadza Twój mózg w stan upojenia alkoholowego o 15.30).
A propo kabla, to znów mnie dopadł ten dziwny stan, w którym moim jedynym celem jest pozbycie się z pokoju wszystkich rzeczy, bez których będe mogła żyć. Wywaliłam połowę rzeczy a to jeszcze nie koniec. W życiu nie sprzątałąm bez przerwy dwanaście godzin. Swoją drogą to dobrze robi, kiedy nie ma się gdzie i z kim wyjść. Może to włąsnie dlatego moja matka ma taką manię sprzątania? Teraz jeszcze zacznę wolno gryżć i połykać, żeby wypełnić sobie czas. Bo to najwyższa pora, żeby się przyzwyczaić. (Nie, nie chodzi mi o to o czym pomyślałyście)
'Monika nie nawija jak najęta tylko milczy i nie ma ochoty na picie. Nie mogę. Co Ci się stało?'
enter spacja
Sciema życia też wyszła, aż za łatwo.
Podsumowując: napalam się na kulturę i realioznastwo brytyjskie, cieszę sie niezmiernie, że mam jeszcze miesiąc wolnego, mam lepszy humor, bo zima idzie i słońce już nie nagrzewa mi kopa do 90 stopni ;p , jem ogórki kiszone, bo mam na nie straszną ochotę od dłuższego czasu, czekam na przyjazd Oli no i wybieram się odwiedzić obie babcie.
Narxon, dzięxon
Q