Dzisiaj zrobiło mi się trochę lepiej chociaż jak będe pisać te notke znowu zaczne pewnie płakać.
Bo ja nie lubie pożegnań. Nie lubię wiedzieć, że bab już nie ma, że siedzi w niebie z aniołkami na chmurce, patrzy na mnie i mówi :
Mon Ty bekso, wez sie w garść.
tyle z niej zostało.
Stefania przeżywszy lat 60.
Pochówek w sobotę 9.30
zawiadamia pogrążona w żalu
rodzina
Tyle widać na bloku.
Nie widać tego, co się dzieje w Nas.
Nie widać tego, co sie dzieje we mnie.
Jest pustka, zimno strach i ból.
Bab meczyła się przez pięć miesięcy od wykrycia nowotworu płuca. Przeżyła Świeta Wielkanocne, moje urodziny, do urodzin męża nie dożyła. Wiedzieliśmy, ze umrze, nie wiedzieliśmy, że tak szybko.
Pięć miesięcy to za szybko, żeby się pożegnać.
Nie było mnie wtedy przy niej, była w szpitalu, zasłabła z chemii, odwodnienie, zabicie komórek krwi, ogólny stan bardzo zły, siostro, podać tlen.
Dziadka nie było wtedy. Poszedł na dół do szpitlanego sklepiku kupić sobie kawę, babci po chusteczki. Wrócił na górę. Niech Pan siada. Już po wszystkim. Może pan się z nią iśc pożegnać.
Mamy wtedy nie było. Pojechała kup[owac działkę w górach, żeby wybudować tam domek, żeby potem caą rodziną, szczęśliwą rodziną, pełna rodziną jechać w góry, bo kochamy góry. Ewa, przyjeżdżaj szybko, coś się dzieje. Ewa, gdzie jesteś? Ewa, nie musisz się już spieszyć, jedź spokojnie, mama nie żyje.
Mnie wtedy nie było. Jechałam właśnie z Kasią an przerwie do Ikei. Opowiadałam jej, ze zaraz po szkole jade razem z nią, że może i babcia jest w spitalu, to podzadzą jej krew, bo troche zasłabła. Telefon. Monika, nie musisz juz jechać do szpitala. Już po wszystkim.
"Śmierć jest największą tajemnicą życia"
O czym powiadamia porążona w żalu,
Rodzina