No, jestem szczęśliwa przez zadowolona, że nie mamy już żadnego sesyjnego obiążenia i możemy się opierniczać bez wyrzutów sumienia.
Bo wcześniej opierniczałam się z wyrzutami sumienia :D
Kiedy przyszłam na przystanek jeszcze przed siódmą, przezyłam transcedentalną metamorfoze w krzaczka ( tutaj machanie łapkami). Na przystanku stał ON. Filozoficzna śmierć ( śmierć? śmierci nie ma, idjoten! - przyp Epikurczak ) z teczką i żółtawym kędziorkiem. Rola krzaczka jest moją życiową rolą.
Przyjechałam napewno przedziewiąą i na miejscu byla juz cała-kupa-ludzi.
No, ale, że moniarki się nie dadzą.... tak jak poprzednim razem, szybko uformowaliśmy kolejkę w której ja i Paulina byłyśmy jużaż piate ^^
No i weszłyśmy, odstesowując się pięciominutowym smiechem przed z... z... no własnie... z czego?:D
Nieważne :P
Dostałam pytania a etykę eudajMONistyczną, teorie złotego środka i cnoty Arystotelesa ^^ ( cnoty? Ke? ale było smiesnie ^^ ) , teorię poznania tegóż owego samego A. ( to też było śmieszne, bo przypomniało mi się w ostatniej chwili ) no i z tego, czego chciałam najbardziej - Berkeleya ^^. Paulina też ładnie brnęła :D Po prostu było śmiesznie :D:D
Wreszcie, kiedy to nas wymęczył, stweirdziłwahającym głosem : ' Nom no ja nie wiem, to bedzie taka wymęczona, naciągnięta ocena..."
W tym momencie pomyślałam sobie, że w sumie trója z filozofii i tak mi się na nic nie przyda w moim przyszłym, pełntym przygód życiu :P
I wpisał nam do indeksów czwórki :D
To już było apogeum śmieszności ^^ ^^ ^^ ^^ ^^ ^^ ^^
Ale normalnie mam już wszystko za sobą, jest pięknie, będziemy pić ( już jutro w Sosnowcu u P. ^^ ), dostane z powrotem Pottera, dostanę z powrotem konto an naszej-klasie.peel... No życ nei umierac :D:D:D:D:D:D
a tearz tylko al-dedykacjonu :
Kul khara we moot - "Eat shit and die!"
hehe ^^