Mówisz, że pamiętasz każdą naszą rozmowę? Wątpię. Nawet mi został w pamięci głównie obraz codziennego smutku w twoim sercu. Choć w środku tej mgły niezbyt jasnych, wymazanych wspomnień, mam nadal w pamięci dni gdy taka nie byłaś. Gdy się uśmiechałaś. Te drugie pamiętam bardziej szczegółowo, bo było ich mniej. Znacznie mniej. Nie lubiłaś być szczęśliwa. Często mi mówiłaś "Boje się szczęścia. Ja już nie umiem żyć inaczej". Zatapiałaś sie w swojej rozpaczy, a ja próbowałem ci pomóc. Ciągnąłem cię za rękę, ale w deszczu łez, twoja dłoń była śliska i nigdy nie potrafiłem jej dobrze chwycić. Wystarczyło żeby niebo choć na chwilę przestało płakać twoimi łzami, a wyciągnąłbym cię z otchłani twoich ciemności. Ale ty nie przestawałaś łkać. Nawet kiedy się śmiałaś, to w środku gniłaś. Pytałem tak często dlaczego. Dlaczego nie chcesz sobie pomóc. Nasze dłonie splecione nad powiększającą się otchłanią odbijały się w czarnej kałuży. Zanurzaliśmy się razem. Pomyślałem, że skoro tak daleko doszliśmy to pozwolę ci zatopić się w ciemności, nadal kurczowo trzymając twą rękę. Mimowolnie mnie wciągałaś dalej, choć twój uścisk słabł. Nie miałaś sił żeby nic mówić, ale ja widziałem to w twoich oczach. Pragnęłaś bym puścił dłoń. Nie chciałaś żebym doświadczył tego co ty. Czarna maź dotarła do szyi, a mnie zaczęły przechodzić lodowate dreszcze. Wziąłem głęboki oddech i zamknąłem oczy. O czym wtedy myślałem? Chyba o tym, że gdy wreszcie osiągnę ten stan w którym byłaś, zdołam zrozumiem cie, odnajdę drogę powrotną i podążę nią razem z tobą. Po jakimś czasie przekonałem się w jak wielkim byłem błędzie. Przekonałem się, że ty kochałaś swoją ciemność. Tak bardzo bałaś się życia, że wolałaś być na samym dnie, ale przynajmniej mieć świadomość że niżej nie upadniesz...
Dzieci nie lubie, ale jest w tym zdjęciu coś takiego, że... no dobra, po prostu nie mam co wstawiać XD