Wczoraj myślałam ze to będzie już ostatnia część...jednak ciągle mi brakuje miejsca:(:(ale jutro będzie juz koniec tej opowieści....
-Obudź się proszę cię, tak jak kiedyś -wyszeptałam, jednak on dalej spał spokojnym snem. -Weronika -usłyszałam głos matki Michała, wstałam ocierając łzy. -Proszę mi powiedzieć, co się stało? -zapytałam natychmiast. Wyszliśmy na korytarz, gdzie siedziała Iza i jej ojciec. -W nocy dostał wysokiej gorączki, natychmiast przewieziono go tutaj, lekarze nie wiedzą, co mu jest. Tego dnia, cały czas siedziałam na korytarzu, nie pozwolono mi przebywać na sali. Jednak, kiedy musiałam wracać do domu wślizgnęłam się do pokoju, aby się pożegnać. Usiadłam na łóżku i wzięłam go za ręke -Kocham Cię -usłyszałam jak szepnął cicho a jego oczy otworzyły się na chwile. Popłakałam się patrząc na niego, znów pogładziłam jego twarz a on przytulił się do mojej dłoni. Pocałowałam go w usta i szepnęłam -Ja też Cię Kocham, zawsze będę Cię kochać. Jego oczy zamknęły się i zasnął. Nie chciałam jeszcze iść, ale mama męczyła mnie ciągłymi sygnałami na komórke. Do końca życia będe pamiętała następny dzień, była sobota, więc jak tylko wstałam miałam iść do szpitala. Umyłam się, ubrałam, zjadłam śniadanie i kiedy miałam już wychodzić zadzwonił telefon.Zdjęłam buty wracając do salonu i podniosłam słuchawke -Słucham? Mruknęłam niecierpliwie patrząc na zegarek. -Weronika? tu mówi Izka -jąkała się, głos jej drżał -płakała. -Boże Izka, co się stało? -przestraszyła mnie nie na żarty. -Pośpiesz się -mruknęła i usłyszałam w słuchawce tylko pare sygnałów. Pobiegłam czym prędzej na autobus. Po dwudziestu minutach byłam na miejscu. Wpadłam na intensywną terapie, nie zważając na nic. Na korytarzu w morzu łez toneła Izka z rodzicami, kiedy tylko mnie zobaczyli podeszli bliżej. Zanim cokolwiek powiedzieli usiedliśmy na ławce. -Stan Michała pogorszył się -zaczęła matka -On...ma teraz operacje, lekarz powiedział, że jak skończą dadzą nam znać... -Nie płakała, ale jej glos był taki smutny, pełen bólu i cierpienia. Siedzieliśmy tak prawie cztery godziny, kiedy w korytarzu pojawił się ordynator, przeczuwałam najgorsze.
pozdrowienia dla osób którym podoba się to opowiadanie