Na te opowiadanie juz dawno czekałam. Spotkałam je w internecie pare miesięcy temu zanim miałam neta i nie mogłam go później znaleźć a teraz znalazłam je przypadkowo gdy szukałam czegoś:)
ostrzegam ze jest bardzo wzruszające i ja bynajmniej przy nim płakałam;(;(
To zaczynamy. Postaram się dać je dzisiaj całe ale nie wiem czy mi sie uda....
Opowiadanie trzecie pt.:,,Mój zaklęty królewiczu"
Doskonale pamietam dzień, kiedy trafiłam do szpitala z powodu omdlenia. Często mi się to zdarzało, na dużym upale, w dusznych pomieszczeniach jednak jeszcze nigdy w szkole. Może, dlatego nauczycielka aż tak bardzo sie przejęła. Wuefista zawiózł mnie do lekarza, choć usilnie starałam się go przekonać, że już mi lepiej i często mi się to przytrafia, gdy się zmęczę lub mocno zestresuje. Kiedy lekarka zbadała mnie powiedziała to samo, co wielu przed nią: "powinnaś się oszczędzać". Miałam już dosyć słuchania tych głupich lekarskich gadek, ciągle jedno i to samo! Wyszlam z sali, ale nauczyciel został jeszcze i rozmawiał z pielęgniarką. Przeszłam przez izbe przyjęć i udałam się dalej ku wyjściu. Jednak zgubiłam się a wstyd było mi pytać o droge. Gdy tak stałam nie wiedząc w którą stronę się udać o mało nie przewróciła mnie rozpędzona pielęgniarka. Krzyczała coś, ale strasznie niewyraźnie. Poszłam za nią licząc, że dojde do wyjścia. Jednak kobieta zniknęła mi z oczu a ja stałam na wprost otwartych drzwi prowadzących do sali, w której stało tylko jedno łóżko, szafka i telewizor w kącie. Przeszłam przez próg i zbliżyłam się do chorego. Coś kazało mi wejść do tego pokoju, ale to nie była ciekawość, coś naprawde dziwnego... W białej szpitalnej pościeli spał młody chłopak, wtedy nie dałabym mu więcej jak dziewiętnaście lat. Miał blada twarz, matowe usta i kontrastujace czarne włosy. Nie obudził się gdy podeszłam jeszcze bliżej, spał spokojnym snem -jest piękny- szepnęłam do siebie nie odrywając od niego oczu. -To mój brat-usłyszałam za soba głos kobiety, odwróciłam się i zaczęłam tłumaczyć -ja przepraszam, nie chciałam przeszkadzać, tak tylko zajrzałam -język mi się platał, a przez głowę przebiegało tysiące myśli. -Prosze nie tłumacz się, nikt tu nie zagląda oprócz mnie i mojej matki -dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że nie rozmawiam z kobietą, ale niewiele starszą ode mnie nastolatką. -Nie jesteś nikim znajomym Michała? Zapytała a twarz miała spokojną, prawie bez emocji. Spojrzała na chłopaka i głośno przełknęła ślinę, próbując powstrzymać łzy. -Nie, jeszcze nie- mruknęłam, jednak ona słyszała to doskonale, milczała czekając co jeszcze jej powiem -Przyszłam tu bo się zgubiłam i tak przez przypadek tu weszłam. -Powiedz co mu się stało? -Dlaczego jest w śpiączce? - dopiero gdy zadałam pytanie uświadomiłam sobie, że takie pytanie nie jest na miejscu. -Przepraszam, nie powinnam pytać. -Nic nie szkodzi, to żadna tajemnica. Mój brat został postrzelony w głowe, kula uszkodziła jeden z płatów mózgowych -zająknęła się znów powstrzymując łzy. -to bylo dwa lata temu -już nie wytrzymała, rozpłakała się a ja stałam jak wryta nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Boże to było takie straszne, taki młody chłopak i tak musiał cierpieć! Zrobiło mi się smutno i właśnie wtedy podjęłam decyzje, nie zostawię go samego...
To na pierwszą część:)