photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 27 WRZEŚNIA 2015

4. Pustka duszy

"Pustka duszy" cz. 4

 

Wieczorem wujek nas opuścił. Stałyśmy na małym ganku i długo machałyśmy mu na pożegnanie, nawet jak samochód dawno już zniknął za drzewami przy drodze. Mama wróciła do domu jako pierwsza, ja zostałam jeszcze na dworze. Oparłam się o drewnianą balustradę i wpatrywałam w gwieździste niebo.

- Dlaczego nas opuściłeś, tato? - szepnęłam. Próbowałam w migoczących gwiazdach dojrzeć jego oczy. - dlaczego.. - powtórzyłam. Byłam roztrzęsiona. Każde wspomnienie jego osoby raniło moje serce. Pokręciłam bezradnie głową i zeszłam ze stopni. Obeszłam dookoła dom. Chciałam zobaczyć, co jeszcze znajduje się na podwórzu. I choć oczy przyzwyczaiły się do panującego mroku, nie mogłam dojrzeć nic prócz małego budynku, przeznaczonego pewnie do przechowalni gratów. Wokoło domu prowadziła ścieżka wyścielona białymi kamykami, które pod wpływem jednej jedynej latarni świeciły niczym małe błyskotki. Szeleściły pod stopami gdy robiłam obchód podwórza. Nie miałam ochoty wchodzić do środka. Panująca atmosfera była nie do zniesienia. Chciałam naprawić ten zły czas, sprawić, żeby znów było jak dawniej. Tylko jak?

Nagle moje myśli przerwało donośne wycie psa. Wytężyłam wzrok, spoglądając w stronę ciemnego lasu. Nagle uświadomiłam sobie, że w razie jakiegoś wypadku nie ma gdzie uciekać. Wszędzie tylko drzewa, krzaki i walające się gałęzie..

- Co tu robisz sama? - głos mamy wydobył z mojego gardła krzyk. Przerażona odskoczyłam, chwytając się ściany domu. Złapałam się za bijące serce.

- Mamo.. oszalałaś? - spojrzałam na nią gniewnie. Mama błądziła wystraszonym wzrokiem.

- Przepr..

- Nie, to ja przepraszam. - przerwałam, zanim zdążyła wypowiedzieć to słowo. - nie chciałam na Ciebie naskakiwać. Po prostu się zamyśliłam, do tego to wycie psa.. - pokręciłam bezradnie głową.

- Zaparzyłam cytrynową herbatę.. chodź do domu. - powiedziała to tak łagodnie, tak spokojnie, że nie mogłam się nie zgodzić. Swoim aksamitnym głosem potrafiłaby skusić samego diabła.

Złapałam ją pod ramię i razem weszłyśmy do domu. Przez moment zatrzymałam się w przedsionku i odruchowo spojrzałam w małe okienko. Mogłabym przysiąc, że ujrzałam czyjś cień na polnej drodze. Szybko zasłoniłam firankę, przekręciłam klucz w drzwiach i zaszyłam się w przytulnej kuchni u boku mamy i cytrynowej herbaty.

 

Dni na odludnej wiosce mijały bardzo powoli. Początkowo wcale mi to nie przeszkadzało. Leżałam do południa, sprzątałam każdy zakamarek domu, wychodziłam na spacery do lasu, wieczorami obserwowałam gwiazdy, siedząc na ganku i popijając herbatę. Po paru dniach zawitał do nas Tomek wraz ze swoją przyjaciółką Olgą. Przyprowadzili nam samochód mamy, zostając z nami na jedną nockę. Olga była zachwycona spokojnym i urokliwym miejscem. Chętnie zamieniłaby miastowe życie na taki właśnie rytm. Ja miałam inne zdanie.. pragnęłam wrócić do dawnego trybu życia. Pragnęłam miasta, ciągłej bieganiny, swoich przyjaciół i taniec. Coraz częściej dopadały mnie chandry z tego powodu. Tęskniłam za swoim życiem. Za swoim miastem. Miałam tyle planów..

- Mamo, a co z moją szkołą? - spytałam pewnego dnia, kiedy obie szykowałyśmy obiad.

- Dzwoniłam do Twojej wychowawczyni.. mówiłam, że wyjechałyśmy..

- Dobrze, ale chyba nie na zawsze? przecież chyba muszę kiedyś wrócić.. jest kwiecień.. za dwa miesiące kończę klasę.. jak mam to zrobić? - wpadałam w coraz większą panikę.

- Porozmawiamy o tym później, dobrze? dokończ ten sos.. strasznie rozbolała mnie głowa.. - odłożyła dużą wazową łyżkę na blat i ruszyła do salonu. Opadłam z bezradności na krzesło. Łzy same cisnęły się do oczu. Chciałam uciec stąd jak najdalej.

 

Minął miesiąc. Kwiecień zamienił się w piękny, słoneczny maj. Uwielbiałam tą porę roku. Przyjemne promienie słońca muskały nasze twarze, kiedy z koleżankami każdą przerwę między lekcjami wykorzystywałyśmy na przesiadywanie na boisku. Obserwowałyśmy jak chłopaki ze starszych klas grają w piłkę, co rusz się do nas uśmiechając. Lubiłam majowe wieczory. Wychodziłam wtedy na długie spacery, wdychając ciepłe, przyjemne powietrze. Ale teraz ten miesiąc nie był już moim ulubionym okresem. Potrzebowałam kontaktu z rówieśnikami, z kimkolwiek. Potrzebowałam nauki, rozrywek. Dlaczego moja mama tego nie widzi? Ilekroć próbowałam ją o to zapytać, wykręcała się zmęczeniem i zamykała w małym pokoiku. Uciekała przed rzeczywistością.

 

Postanowiłam działać. Nie mogłam bezczynnie siedzieć i patrzeć jak marnuję swój najlepszy czas. Popołudniu, kiedy mama poszła na poobiednią drzemkę, wyszłam z domu. Spakowałam do plecaka kanapkę i marchewkowy sok. Do kieszeni wrzuciłam parę zaskórniaków. Maszerowałam polnymi drogami wzdłóż lasu, wsłuchując się w pędzące po asfalcie auta. Szłam w ich kierunku przecinając leśne dukty. Chciałam znaleźć się wśród cywilizacji. Próbowałam nie zwracać uwagi na wycie psów oraz pohukiwania sów. Udawałam, że ich nie słyszę. Zatopiłam się we własnych myślach.

 

CDN.

 

 

 

Informacje o mojeopowiadania19


Inni zdjęcia: ... fuckit2296Kryzys pequenaestrella1515 akcentova:) dorcia2700Ja nacka89cwaHello you purpleblaackPolly. cherrykinnPiekło xayu97Koty w Egipcie są Święte bluebird11Tyłem ja nacka89cwa