photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 27 WRZEŚNIA 2015

3. Pustka duszy

"Pustka duszy" cz. 3

 

Droga przez las ciągnęła się dobre parę kilometrów. Mój umysł nie do końca przetrawił informację, że będziemy tu mieszkać. Jak można żyć na takim odludziu? gdzie są domy, bloki, kluby..? potrząsnęłam gwałtownie głową. Nie chciałam o tym myśleć. Musiałam skupić się na tym co najważniejsze.

 

- Jak myślisz.. teraz w prawo, czy lewo? - spytał wuj, stając na rozstaju dróg.

- A bo ja wiem.. spróbuj w lewo, może będzie jakiś drogowskaz.

 

Drogowskaz wyrósł przed nami po paru metrach, informując że do najbliższej miejscowości jest.. dziesięć kilometrów. Spojrzeliśmy po sobie w milczeniu, kręcąc bezradnie głowami. Jechaliśmy w całkowitym skupieniu, każde z własnymi myślami.

 

Miasteczko powitało nas zupełnym przeciwieństwem niż domek na odludziu. Hałas aut, zapach spalin, uliczny ruch i pełno ludzi idących z każdej strony. Od razu poczułam ciepło na sercu. Wybraliśmy chińską knajpkę. Zamówiliśmy jedzenie i w ciągu godziny byliśmy z powrotem u mamy.

 

W domu nic się nie zmieniło, oprócz tego, że mama zmieniła pozycję ze stojącej na leżącą. Miała zamknięte oczy, choć dobrze wiedziałam, że nie śpi. Zmusiłam ją do jedzenia, chociaż mi samej mięso stawało w gardle.

 

- Zrobię nam jakieś legowiska do spania. - rzuciłam po pewnym czasie i ruszyłam w głąb domu. Krocząc ciemnym, wąskim korytarzem otwierałam wszystkie mijane okna. Im dalej szłam, tym panował większy zaduch. Na samym końcu znalazłam pomieszczenie, które zapewne służyło jako sypialnia. Stało w nim wielkie łoże. Ostrożnie weszłam i zajęłam się wietrzeniem miejsca, w którym będziemy spać.

 

Po chwili dołączył do mnie wujek.

- Słuchaj.. jest tylko jedno łóżko.. - zaczęłam niepewnie.

- Daj spokój, zdrzemnę się na kanapie.. jutro już wracam. - posłał w moim kierunku blady uśmiech.

- Poszukam jakiejś pościeli, kocy..

Niestety, czegoś takiego ten dom nie widział, a przynajmniej nie w tym momencie. Zdane byłyśmy na własną ciepłotę ciała. Dobrze, że noc nie była zimna. Tomek odpalił mały elektryczny grzejniczek, który znalazł w piwnicy, dzięki czemu odpłynęłam bardzo szybko. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak spokojnie spałam.

 

Rankiem, gdy otworzyłam oczy, mama była obok mnie. Nie byłam przyzwyczajona z kimkolwiek spać, zawsze dzieliłam pokój sama. Teraz była inna sytuacja. Teraz wszystko było inne. Wstałam, żeby skorzystać z toalety. W kuchni kręcił się Tomek.

- Nie możesz spać? - spytałam, podchodząc bliżej stołu. Stał oparty o blat mebli. Za jego plecami słychać było bulgoczącą wodę w czajniku.

- Jakoś nie bardzo.. - odparł. - Eryka śpi?

- Tak.. - kiwnęłam głową. - może znajdzie się tu jakiś rower? pojechałabym poszukać jakiegoś sklepu..

- W piwnicy nie widziałem nic takiego. - skrzywił się.

- I co my teraz zrobimy? mam urządzać sobie codziennie pielgrzymki? - oparłam głowę rękoma. Nie byłam zachwycona tym faktem.

- Spokojnie, rozmawiałem z Olgą. Ustaliliśmy, że pojutrze, bo akurat wypada sobota i Olga ma wolne, przywieziemy wam auto. Wasze auto.

Ta perspektywa nieco bardziej mi podpasowała. Uśmiechnęłam się lekko z niemałą wdzięcznością.

Koleżanka wujka - Olga, to wspaniała kobieta. Taka chodząca dobroć, jak nie raz żartowaliśmy. Choć rzeczywiście jest w tym dużo prawdy. Na pewno zgodzi się przyjechać. Na pewno nam pomoże.

 

Mama wstała w południe. Do tego czasu zdążyliśmy z Tomkiem podjechać do miasta i zrobić zapasy żywnościowe. Udało mi się go namówić także na dwie kołdry i poduszki. Obładowani weszliśmy do domu, gdzie mama siedziała przy kuchennym stole. Piła kawę, którą wczoraj Tomek kupił wraz z kolacją.

- Jesteście.. - szepnęła. - gdzie byliście?

- Na małych zakupach. - wyjaśniłam. - mamo, oddasz wujkowi kasę..? - spytałam nieśmiało.

- Oczywiście, już już.. -zerwała się na równe nogi i podeszła do przedpokoju, gdzie wisiała jej torebka.

- Nie żartuj, Eryka. - Tomek dogonił ją jednym susem i złapał za ramię. - to wszystko jest dla was..

- Nie będziesz nas utrzymywał. I tak dużo nam pomogłeś. Gdyby nie Ty to nie wiem jakby odbył się pogrzeb..

I znów na dźwięk tego słowa mnie zmroziło. Czas się zatrzymał, a myśli wróciły do tego pamiętnego, koszmarnego dnia. Mama chyba odczuwała to samo, bo jej twarz nagle stężała, a oczy zaszły łzami. Sięgnęła po leki na uspokojenie i popiła kawą. Nie pouczałam jej, że tak nie wolno. Nie było sensu. Obie żyłyśmy jak w transie, gdzie zasady nie mają znaczenia.

 

CDN.

 

 

Komentarze

Junior mania1995mania :)
27/09/2015 14:03:18

Informacje o mojeopowiadania19


Inni zdjęcia: 21 / 05 / 25 xheroineemogirlxFotoleracja pati991119 poranioneserceZ nią nacka89cwaMajowy wianek :) halinamJa nacka89cwaJa nacka89cwaJa nacka89cwaBook photographymagicJa nacka89cwa