Mam to zdjęcie na tapecie :)
EEEEgh. Mam ciote...grrr.
A już myślałam, że jej nie będzie.
Chociaż i tak bardziej ją mam psychicznie niż fizycznie.
Brzuch mnie boli, ale moja ciota wygląda prawie jakby jej nie było.
Za to ciągle mam ochotę na coś słodkiego... o zgrozo! Nie ma mowy.
Znowu muszę ze sobą walczyć, trudno.
Ostatnio zastanawiałam się nad moim macierzyństwem.
Nie wiem, czy powinnam rodzić dzieci.
Nie wiem, czy dam radę nie odchudzać się podczas ciąży.
Tzn. dam radę, ale i tak podświadomie będę się ograniczać.
Z jednej strony chciałabym w przyszłości mieć dziecko,
Ale z drugiej wyjdzie na to, że mój trud chuj strzeli.
Zresztą z kim ja niby to dziecko miałabym zrobić?
Eee.. nie wyobrażam sobie siebie w roli mamuśki i pokornej żony.
Ponoć jestem typem "szalonej outsiderki"... także nie wiem.
Ale! Młoda jestem! Wszystko przede mną.
Najpierw studia, później praca przynajmniej z 3 lata i dopiero dzieci ewentualnie.
No i trzeba będzie znaleźć księcia, który nie istnieje -,-
Bo z byle kim nie będę się gziła, ani wiązała, bo nie widzę sensu.
Nie wiem po co to tutaj piszę, jedno jest pewne ciota zmusza do przemyśleń... ja jebie co ja gadam(?) =-='
Dzisiaj jeszcze nic nie jadłam, nie wiem czy to zrobię.
Posprzątać pokój muszę.
Chudości zapraszam!