8 dzień kopenhaskiej.
Nie mam na nic siły, a do tego ogarnęły mnie dziwne obawy.
Mam się spotkać z kimś, kto może zmienić chociaż w minimalnym znaczeniu moje życie, ale...
właśnie, zawsze w moich przemyśleniach pojawiają się znaki zapytania.
Boję się. Cholernie się boję, bo podchodzę do tego zdecydowanie za bardzo emocjonalnie.
Pociesza mnie myśl, że nie mam nic do stracenia, choć z drugiej strony ta myśl jest irytująca.
Trzymajcie się! : *