sgd,dzisiaj 400 kcal i warzywa. jestem chora,ale idę ćwiczyć. zrobie dziś tylko godzine,ze względu na to,że czuje się fatalnie
dobije kawe i senes. wczoraj przegięłam z jedzeniem. nie schudnę.
tyje. i...jest mi to obojętne. mam dość walki z jedzeniem i wagą. przerosło mnie to
brakuje mi tego jaka byłam kiedyś. dlaczego sama sobie to zrobiłam?
czemu przestałam się akceptować? zrobiłam z siebie gówno
ale koniec,nie będę walczyć o chudość. jestem szczupła i nie potrzebne mi wystające wszystkie kości
będę trenować bo to daje mi odrobinę szczęścia. będę szczupła i będę mieć wysportowane ciało.
nie musze być wychudzona.
nie musze,nie musze,nie musze/
a jednak głosik w głowe cicho mówi,że jednak musze.