Nie powinniśmy skupiać się tylko na pozytywach, mówić tylko o tym, jak bardzo jesteśmy szczęśliwi itp. itd. Trzeba uzewnętrzniać także to, co złe, przykre, smutne. Mówiąc o uczuciach z grupy tych nieprzyjemnych, jak m.in. ból, strach, nienawiść, złość, w pewnym sensie uwalniamy się od nich. Tłumione uczucia w końcu wezmą górę, więc nie ma sensu z nimi walczyć.
Jednak musimy uważać, by to, co chcemy z siebie wyrzucić, nie uderzyło w kogoś, stojącego obok. Próbując ułożyć swoje małe szczęścia, czasem niechcący niszczymy cudze. Nasze dobro nie powinno być budowane kosztem dobra drugiego człowieka. Nie powinno, ale taki stan rzeczy to utopia, prawda??. Czasem, ale bardzo rzadko, jest to możliwe, a innym razem nie ma innego wyjścia; trzeba zburzyć cudzy pałac, by postawić własny.
Czy na ziemi istnieje określona pula szczęścia?? Czy możemy być szczęśliwi tylko, gdy ktoś inny, ktoś na drugim końcu świata, o którego istnieniu nawet nie mamy pojęcia, cierpi??
"(...) czasami bierze górę jin, czasami jang, ale na dwóch końcach, na opadającym i na wznoszącym się, siedzą równie niezidentyfikowani przyjaciele homo sapiens, każdy mocno odbijający się nogą od podłogi, aby wznieść się w górę kosztem drugiego."
J. Cortazar