Każde dziecko by dorosnąć potrzebuje akceptacji. Akceptacji dla własnych wyborów, niezależnie czy dla tych dobrych czy dla tych uważanych za niewłaściwe czy złe. Tylko czy można dokonywać złych wyborów?? Oczywiście, że tak. Jednak tylko my sami możemy ocenić naszą decyzję w ten sposób, skategoryzować ją jako dobrą lub złą. Nikt inny nie ma do tego prawa. Jak powszechnie wiadomo - każdy mierzy własną miarą, ale cudza miarka niekoniecznie musi uwzględniać nasze zdanie na jakiś temat czy nasze indywidualne potrzeby. Wracając do akceptacji, potrzebujemy jej zwłaszcza podejmując pierwsze samodzielne decyzje. W ten sposób budujemy swoją pewność siebie. Nie można dorosnąć w pełnym tego słowa znaczeniu, jeśli osoby, od których oczekujemy wsparcia będą zamiast tego rzucać nam kłody pod nogi. Oczekujesz, jeśli nie wsparcia, to przynajmniej pewnego rodzaju wycofania, pozwalającego na samodzielność, a już na pewno nie spodziewasz się obiekcji, protestów czy utrudnień ze strony osób, które z założenia powinny Ci przynajmniej nie przeszkadzać.
Dorosłość to odpowiedzialność. Ale najpierw trzeba dziecku na to pozwolić. Dorosłość opiera się nie tylko na twojej świadomości i dojrzałości. inni muszą je jeszcze dostrzec. Nie wystarczy, poza już wymienionymi, skończyć szkołę/y, znaleźć pracę, uniezależnić się finansowo, wyprowadzić. Trzeba jeszcze odciąć pępowinę. I w tym miejscu znów rodzą się problemy. Bo sam możesz spod rodzicielskiego klosza spróbować wypełznąć, ale ta pępowina, którą przerwałeś zostanie Ci opleciona wokół szyi, żebyś się przypadkiem nie oddalił na zbyt wielką odległość. To nie Ty decydujesz, kiedy dorośniesz, tylko ci, którzy spowodowali Twoje pojawienie się na tym świecie - i nie mam na myśli lekarzy, pielęgniarek lub dr House'a, który odebrał poród Twojej matki, kiedy Cię rodziła.
Jak długo będziesz postrzegany jako pisklę, jeszcze nie gotowe do swojego pierwszego lotu, latać się nie nauczysz, pomimo Twoich usilnych starań. Będziesz sprowadzany do niższego poziomu intelektualnego niż naprawdę sobą reprezentujesz i prowokowany w ten sposób do zachowań, które odbierają Ci możliwość udowodnienia tego, że "jesteś już wystarczająco duży i samodzielny", by decydować o czymkolwiek poza kolorem wkładanych skarpetek. Protesty z bezsilności, bo co innego pozostaje, gdy dostępne formy komunikacji nie dają oczekiwanego rezultatu?? Z kolei bunt jak wiadomo, będzie zawsze odebrany jako przejaw dojrzewania, a nie dobitnego wyrażenia własnego zdania przez osobę dojrzałą, sprowokowaną jedynie do takiej formy wyrażenia siebie. W tym momencie na brak poczucia akceptacji nakłada się frustracja, która już dokumentnie niszczy wszelkie próby nawiązania dialogu.
Drodzy Rodzice, zawsze pozostaniemy Waszymi kochanymi dziećmi, ale przez całe życie nie będziemy mieli lat dziesięciu. Być może kiedyś westchniemy ciężko na myśl o tym, że jest to niemożliwe, ale teraz chcielibyśmy zacząć decydować o sobie.
"Z poczuciem klęski i śmieszności wkroczyłem w nowy świat i w nowe życie; i tak kończy się ta próba opowieści o pogoni za szczęściem, o której powiadają, iż jest przeważnie bezcelowa; ale dla której warto poświęcić życie."
M. Hłasko