To już tydzień.
7 Dni.
Zero kontaktu, zero rozmowy, wszystkiego zero.
Oczywiście nie licząc sytuacji kiedy do Ciebie napisałam. Z głupoty? Ze słabości ? A może dlatego, że lubię się nad sobą znęcać?
Ty i tak masz wszystko gdzieś, bo przecież Tobie wszystko jest "po nosie", czyli w moim okropnym, niekulturalnym języku, masz na to wyjebane.
Może przez pierwsze trzy dni łudziłam się, że napiszesz, że będziesz wałczył, że się ogarniesz.....
Ale po co ? Przecież Tobie to na rękę, że to ja to zakończyłam, masz czyste sumienie, nie musiałeś myśleć jak mi jebnąć w twarz Twoją ukochaną prawdą, i co najważniejsze możesz uważać się za pokrzywdzonego.
Bo to przecież ja jestem tą złą i niedobrą.
Kolejna, jakże cudowna analiza mojego zachowania, tym razem przez mamę .
-Chodź się przytulić.
-Nie chcę....
-Dlaczego?
-Dlatego, że kiedyś lubiłam być "Przyklejanką", a teraz nie lubię.
-Lubisz, tylko schowałaś się za szklaną szybą, patrzysz w ziemię , nie chcesz nikogo widzieć, słyszeć, słuchać . Czemu tak robisz ?
-Zachowuje się normalnie, przestańcie się ciągle czegoś doszukiwać.
Kocham Was .
Kochałam kiedyś w każdym razie.
Teraz nie Kocham samej siebie więc nie oczekujcie, że będę Kochała Was .