co nowego? w sumie niewiele. dalej mam problemy w szkole. jestem chora. w dalszym ciągu mam problem ze sobą, aczkolwiek nie płacze juz tyle, bo chyba wszystko juz wyplakalam. czekam na nią. aż przyjedzie.
dlaczego jak jestem w szkole, to rodzice mają miliony załatwień na mieście, a kiedy zachoruje, to nagle oboje muszą siedzieć w domu, na dupie i mnie wkurwiac?