All you need is tea, tea...
...tea is all you need.
- - -
Spadaliśmy dość szybko, ale za to w pełnej świadomości. Po chwili wylądowaliśmy na DNIE. Oczywiście nie byliśmy tam sami. Na DNO spada się często, raz powoli, innym razem błyskawicznie, zazwyczaj nieświadomie. My jednak doskonale wiedzieliśmy, że musimy tam spaść. Nikt nas nie popchnął, sami skoczyliśmy z krawędzi z zamkniętymi oczami. DNO było...nijakie. Właściwie jedynym w miarę materialnym miejscem na DNIE była klapa w "podłodze". I to był właśnie nasz cel. Zeszliśmy poniżej DNA i zaczęliśmy szukać Windy Na Sam Szczyt, którą nam obiecali.
W razie gdybyśmy ją znaleźli, dam Wam znać.
To musi być jakiś torbiel, albo coś innego, być może z oczkami, haczykami. Na pewno obrzydliwe i na pewno wyjada mnie od środka. Bo niemożliwe, żebym JA (ta, która dotychczas dziarsko wstawała o szóstej rano bez jednego ziewnięcia) nie mogła wstać rano do szkoły i to tak intensywna niemoc, że muszę opuszczać pierwsze lekcje. Niemożliwe, żebym JA (ta która..~) szukała wszędzie okazji do spania, ostatecznie ni stąd ni z owąd zasypiała przed monitorem o 16:00, budziła się o 22 i stwierdzała, że mimo natłoku rzeczy do zrobienia znów idzie spać.
A może to po prostu już ten wiek. Starość nie radość