"To wielka sztuka - uśmiechać się, a w środku być rozdartym na miliony kawałków..."
Wieczory, kiedy siedzę w domu ze łzami w oczach po dniu pełnym uśmiechu - są najgorsze.
I ta świadomość, że na drugi dzień muszę być uśmiechnięta, radosna i ładna.
Bo wszyscy będą pytać, dlaczego mam zapłakane oczy, dlaczego się nie bawię, dlaczego nie uśmiecham.
A ja już nie mam siły wszystkim opowiadac co i jak.
A ja z każdym słowem rozrywam się na coraz mniejsze kawałki.
Później będzie ciężko je wszystkie pozbierać. Znowu.
Bo kiedy jest wszystko dobrze, ludzi jest pełno.
A kiedy wieczorem leżę i płaczę w poduszkę nie ma nikogo.
Nikt za mnie nie poskłada mojego życia, nikt nie pozbiera kawałków mojego serca, rozsypującego się w drobny mak.
Przyjaciel odchodzi... czyli ostatnia rzecz, która mnie trzymała - kończy się.
Bo już nie będzie nas...
Mimo wszystko... tak miało być. Ktoś zapisał Tobie taką drogę. Chcę w to wierzyć.