"I każdy dzień jest coraz bardziej
Podobny do wczorajszego
Nie ma żadnego sposobu
Na zapomnienie o tobie
Dlatego kochanie Ciebie jest nieuniknione."
Czas płynie szybko. Tyle się dzieje...
Nie rozumiem niektórych ludzi. Każdy czegoś ode mnie wymaga, czegoś chce i wszyscy mają być zadowoleni, wszyscy - oprócz mnie oczywiście. Na szczęście nauczyłam się już od życia żeby twardo stąpać po ziemi i nie dać się do niczego zmuszać. Zrobię to, co będę uważać za słuszne, a właściwie już to zrobiłam.
I zabija mnie tęsknota. Tęsknota za tym snem w którym trwałam przez tak długi czas.
Tęsknię za tym uśmiechem, który potrafił dać mi energie na cały dzień, za tym spojrzeniem.
Oczywiście nikt nie wie w czym rzecz i nikt się nie dowie,
bo zamknęłam te wspomnienia głęboko w serduchu i nikomu ich nie oddam.
Są tylko moje.
Koniec smęcenia.
Albo jeszcze nie.
W sumie to nie będę pisać nic wesołego. Jak zamulać to do końca.
Weekend spędziłam znów nad Turawą. Ale magia zniknęła. Praktycznie na moich oczach zginął 21 letni chłopak. Widziałam ją znowu, Śmierć. Śmialiśmy się i pływaliśmy nie wiedząc, że parenaście metrów dalej on właśnie umierał. Oprócz szoku spowodowanego tym, co zobaczyłam pojawił się jeszcze smutek. Nie potrafię patrzeć na ludzkie cierpienie. Tak naprawdę to mógł być każdy z nas. Dlaczego akurat śmierć wybrała jego? To pytanie nurtowało mnie wczoraj cały wieczór, a w nocy dopadły mnie koszmary. Myślałam dużo o mamie.
A dziś siedzę cały dzień w domu i nie potrafię wstać, co chwile mdleję.
Gdyby on wiedział jak bardzo bym chciała żeby tu był, był przy mnie.
Ale nie tak jak zawsze. Tak po prostu, był.