Dzień dobry,
znów dość długo mnie tutaj nie było.
Nie wiem jak zacząć, od czego.
Bo tak naprawdę działo się tak dużo. I chyba tym razem nie mam ochoty tego opisywać.
W ostatnich dniach przeżyłam niezły dołek. To było coś okropnego. Do teraz odczuwam jego skutki. Doszłam do dziwnych aczkolwiek pomocnych wniosków.
Lepiej czuję się wśród obcych, niż wśród znajomych. Chyba, że mowa tutaj o najbliższych, to zupełnie coś innego.
Mam wspaniałego chłopaka, najlepszego na świecie. Sposów, w jaki On mnie traktuje to coś niesamowitego.
Ale co więcej mogę tutaj napisać?
Nie będę marudzić, że wakacje pomału się kończą, bo to oczywiste.
Już w czwartek jadę na wakacje, na które nie mam ochoty. Jadę bo muszę. Nie cieszy mnie ten wyjazd.
Ehhh...