all credits go to motherfcking GOJIRA!
ALE BYŁA MOC!
o kurna, takie koncerty to ja chcę mieć zawsze!
zaczęło się od trochę zbyt wczesnego wyjścia z domu, podróży w glanach i rajstopach/legginsach przy +30 stopniach (zdecydowanie nie polecam), potem nieudane spotkanie fanów, ale w sumie skończyło się na miłej pogawędce z kelnerem z Hard Rock Caffe, pomijam CENY PIWA, późniejsza podróż do zarąbistej Stodoły, która okazała się totalnie inna niż w naszych wyobrażeniach, czekanie w przyjemnej kolejeczce metali, oddzielne rzędy dla mężczyzn i kobiet (no tak, bo która chciałaby być obmacywana przez ochroniarza, lol), jakieś dwugodzinne czekanie na zespół, w międzyczasie support, który nie grał źle, ale rozdawał koszulki za darmo, co wydawało mi się trochę głupią promocją (plus przez pierwsze 5 sekund nikt ich nie chciał podnieść z ziemi), bitwa na wzrok z mega przystojnym klonem Paska (NOSZ KUHWA, CZEMU SIĘ NIE ODEZWAŁ) i jednocześnie unikanie wzroku jego dziwnego kumpla (bo trzeci był spoko), rozmowa z kilkoma innymi ludkami, no i WRESZCIE wejście Gojiry, przepchnięcie się w zasadzie z łatwością do barierek i mój pierwszy cały koncert przeszalany (jest takie słowo?) pod nimi, ojaaaaaaa, kark czuję czasami do teraz, na kolanach siniaki, lało się ze mnie, ale było MEGA! darcie mordy, NOW I CAN SEE THE WHAAAALEEEESSSS, wymienianie się uśmiechami i spojrzeniami z jednym z najbardziej porąbanych basistów jakich miałam okazję widzieć, surfowanie Mario na desce (jak na powyższym zdjęciu), woda ratująca życie, bitwa o cudem zdobytą kostkę (drugiej dla Pstrądżaka się nie udało :<), rozczarowanie tak strasznie krótką setlistą (1h i 10 minut grania, haha, śmiechłam), no i brakiem ukochanego The Axe, żałowanie opuszczonych ścian śmierci i fal, ALE wszystko wynagrodziły autografy (w tym jeden podwójny, nie ważne), nawet te na naszych cudownych rysunkach okładki From Mars To Sirius, te szczere uśmiechy, podziękowania i gratulacje, okrzyki, oklaski, uściski (Joe, Ty kupo ;__;), krótkie rozmowy, ataki ludzi na siatkę, pożegnanie, no i potem pogawędka z Jakubem w czasie drogi powrotnej.
jakjachcenakoncert
następną nadzieją jest Jelonek, ewentualnie ten Rogers na Narodowym, co prawda tylko słuchanie, ale z mym Pstrądżkiem będzie zajebiście, as always. (:::::::
~~~
- Dzienkuje and... KURWA TO ALL OF YOU!
~~~
- GO-JI-RA! GO-JI-RA!
- DZIĘ-KU-JEMY! DZIĘ-KU-JEMY!
- MERCI BEAUCOUP!
- THANK YOU SO MUCH!
- JE NE COMPRENDS PAS! (franc. nie rozumiem)
~~~
- Joe, why did you cut your hair?
- Because... I wanted to.
~~~
nikt nie ogarnie, trudno, było zajebiście i już czekam, aż do nas wrócą :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Użytkownik miloya
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.