Nie wiem dlaczego, ale chmury na tym zdjęciu przypominają mi obraz "Stworzenie Adama". Uwielbiam sztukę i obrazy. W Internecie znalazłem wielu grafików i artystów tworzących wspaniałe dzieła, że aż smutno, że nie są tak popularne. Ale to jak z muzyką - to co popularne - nie zawsze jest dobre. No czasem jest. Kiedyś zapiszę sobie wszystkie ulubione dzieła w dużym i wydrukuje każde na płótnie, następnie nabiję na krosno i będę miał własną niepowtarzalną mini galerię w domu! Zastanawiam się czemu ludzie piszą na blogach? Czemu ja to robię? Może dlatego, że łatwiej jest nieco z dystansu odbijać ataki ludzi, którzy przecież coraz częściej mają jakieś "ale", którzy są złośliwi, którzy mają okropną potrzebę wywyższenia się zrzucając kogoś w dół, a sami nie brnąc w górę. Nie lubię społeczeństw. Chcę się gdzieś pożalić i być może spotkać ze zrozumieniem. Jestem zwyczajnym mężczyzną, pracuję sobie, mam ze 100 hobby. Jestem osobą chorą na lekką narkolepsję, tzn. czasem się zawieszam tak kilka razy dziennie na paręnaście sekund. I śnię. Cały czas jestem we snie. Nawet jak jestem na jawie to tak mocno tkwię w swoich myślach, że trzeba mnie szturchnąć, by coś do mnie powiedzieć. Każdy tego czasem doświadcza, ale ja tak mam cały czas. To i cenny dar i przekleństwo. Moja choroba jest nabyta. Zaczęło się od zaburzeń psychicznych. Bardzo silnej fobii społecznej, niemal stałem się hikikomori. Z fobią ścieram się do dziś. Marzę wyjść, cieszyć się spacerem, ale muszę iść bardzo bardzo daleko, gdzie praktycznie nikt si ę nie zapuszcza, by móc zapewnić sobie te poczucie bezpieczeństwa z 2 warstwy od dołu w piramidzie Maslova. Bez tego jestem straszną osobą. Nie potrafię mieć wtedy empatii. Liczy się tylko by znaleźć się poza obcymi ludźmi. Jakbym był pod wodą i nie mógł oddychać. Nie umiem wtedy rozumieć czy pomóc innym, bo tonę, muszę złapać ten oddech by móc wejść tą warstwę wyżej. Wiadomo. Potraciłem prawie wszystkich wokół poza partnerką i 2 znajomych. Sam zwykle odrzucając i oczywiście skutecznie dobijając te osoby, na wypadek, gdyby chciały znów kontynuować relację. I& mi samotnie jest w sumie dobrze. Choć lepszym słowem będzie neutralnie. Nikt nie każe mi wychodzić z domu. Nie muszę się tłumaczyć, że nie, nie pójdę z Wami na miasto, nie pójdę na spacer. Nikt nie zadaje pytań czemu chcę spacerów wcześnie rano albo o dziwnych porach jak np. 3 w nocy do 5 rano. Tłumaczyłem kiedyś, że wschody słońca rzadziej się podziwia niż zachody, a są równie piękne. Prawda jest taka, że nie ma wtedy zwłaszcza w lasach ludzi. Albo gdy pada mocno deszcz. Odrzuciłem przyjaciół wyglądających specyficznie, bo zwracają na siebie uwagę. W swoich lękach potrafiłem dobić te osoby, być okropny. Nie umiałem się przyznać, że się topię i że sam marzę o ich swobodzie. Mam masę świetnych ciuchów, ekstrawaganckich i chodzę w nich wystrojony tylko po domu. Żałosne. Na co dzień ubieram się w stylu normcore, czyli tak, by jak najmniej zwracać na siebie uwagę. Coś się złego stało ze społeczeństwem. Naprawdę, sporo osób traci swobodę. Inni faceci chodzą w taki sposób jakby szarżowali do walki. Wiecie typowy seba wożący się. To bawi. 15 latek wagi 45kg z ogoloną głową z tatuażem SLU na ręce chodzący w taki sposób i patrzący spod byka na mijanych ludzi. Patologii jest jakieś 15% z mijanych ludzi tak na oko. Roszczeniowi, nieżyczliwi, niezdolni do ugody. Każdemu obcemu życzą nieszczęścia, każdego innego trzeba wyśmiać lub dokuczyć. Z zazdrości. Poziom też spadł. W sensie inteligencji, coraz częściej jest problem z rozmową na tematy średniego poziomu, a co dopiero wyższego. No i małpy razem silne. I im większa grupa tym bardziej problematyczna. Zresztą dobry przykład mamy teraz w Stanach. A jeśli chodzi o zagranicę, obawiam się, że z naszej Polski zrobi się druga Brazylia czy inna Wenezuela. Taka anarchia zarządzana przez patologię. To nie może się dobrze skończyć. Ktoś kiedyś mówił że do 2050 (chyba) nie będzie ani jednej osoby normalnej, wszyscy będą mieli jakieś choroby psychiczne bądź zaburzenia. Tak szczerze, znacie swoich znajomych, wytyczne chorób psychicznych są ogólnodostępne w sieci. Prawda, że to już ponad 50%? I rosnąca skala samobójstw. Czyżbyśmy byli na początku wymierania wg modelu Calhouna? h t t p s : / / magnifier.pl/eksperyment-calhouna-mysia-utopia/ Chciałbym kiedyś poznać człowieka, który potrafiłby w tych moich szalonych spacerach nocą i innych spontanicznych rzeczach widzieć coś ciekawego. Porobić głupie rzeczy, pobyć dzieckiem, rozmawiać jakby się znało cały świat. Jestem trochę narcystycznym człowiekiem, z empatią, którą się da wydobyć. Przejmuję się losami innych, strasznie, ale potem sam im robię krzywdę. Ah. Samotność jest neutralna. Dobrze nie będzie. Źle może być jak kogokolwiek do siebie więcej dopuszczę