Fajna była tapeta, już koniec pewnego rozdziału w moim życiu, zastanawiam się tylko co dalej, nie mam fajnych myśli. Zycie jest kurwą, przez chwile czuje szczescie zeby pozniej wszystko zabrac. Nie wiem co bedzie jutro, mam taki bezplan zyciowy, wszystkie swoje plany kreciły sie wokoł niej, ale jestem zbyt słaby zbyt nie wiem, po prostu nie dałem rady. Tak szybko wszystko się zmienia, totalnie. Powinienem znów się jakoś ukarać znów, pomogło mi to kiedyś, moze teraz tez troche pomoze. Tylko nie wiem jak, Chciałbym zeby dzis był dzien moich 20 urodzin, wtedy miałem wszystko, wszystko co mi potrzebne do szczęśćia. Ale nie ma tak dobrze, czuje się jak wypompowany z życia, nic mnie nie cieszy, nic. Tak bym bardzo chciał poczuć że zyje, poczuć sie szczesliwym, bo chyba po to człowiek zyje. Ja nie byłem tak naprawdę szczęsliwy od 12 sierpnia, A jutro trzeba wstać i isc. Tęsknie jakoś za mamą;/ i za paroma szczególami za tym jak przez okno dostawałem jedzenie, za pewnym zimnym milym dniem i 8 godzin w lozku, zachło w gardle, pedomikołajem, i ALOGRE, to były takie miłe momenty ktore juz sie nigdy nie powtorza. Chce mi się bardzo płakać, gdy mysle o czymś, to najgorsze uczucie, najgorsze na swiecie , dowiedziec sie ze kolejne usta całowały twoje, inne ramiona cie tuliły niz moje.Starczy na dziś. ide w moją podróz, bo nie mam innego planu na utrzymanie bólu i nerwów. A co do ukarania się to dam rade, stary dobry sposób.